Ogromny rynek wtórny jest faktem w przypadku Canona. Przede wszystkim jeśli chodzi o obiektywy.
Jeśli np. potrzebuję 135/2, to kupię go od ręki używanego w każdym większym mieście za śmieszne pieniądze. A obiektyw jest na tyle dobry, że nie ma mowy, żebym kupił nową wersję od Canona obojętnie czy wstawi tam IS czy f/1.2czy ekspres do kawy... A u Sony? Nie kupię nawet nowego, bo nie ma.
Za to u Sony mogę kupić nowy 400/2.8 za grubo ponad 50 tysięcy złotych, podczas gdy u Canona mogę przebierać w używanych szkłach 400/2.8 za połowę tej ceny albo jeszcze mniej. Dzięki czemu nowego Canona 400/2.8 mark III też raczej nie kupię i to jest właśnie to "hamowanie". W przypadku droższych szkieł Canon próbuje sobie radzić z tym problemem skracając okresy serwisowania poprzednich modeli.