Trasę sprawdzam przed wyjazdem na kompie, żeby nie lukać, jak szpak w dziuplę, w jakąś mydelniczkęPunkty orientacyjne i odległości kodują mi się we łbie.
Nie przejadę więcej, niż przejadę, ani szybciej, niż dam radę, i guano mnie obchodzi, ile tego jest. Zawsze dojeżdżam tam, gdzie planowałem, i stamtąd wracam- czasami koleją, czasami autobusem, i mam wywalone na takie liczenie paciorków.
P.S. Za podstawę nawigacji zawsze mam papierową mapę.