formalne wykształcenie "artysty fotografika" itp przydaje się jeśli ktoś planuje ciągnąć kasę od państwa w formie grantów itp. Na rynku prywatnym nikogo nie obchodzi formalnie wykształcenie, tylko portfolio, realizowane projekty itp. Uczelnia może być trampoliną do ciekawych projektów (tzn mówimy tutaj o sztuce high-level), ale trzeba 3x sprawdzić czy dotyczy to też studiów zaocznych, czy w takim przypadku jest szansa korzystać z pracowni na uczelni w takim stopniu jak jest potrzeba (może być np dostępna tylko w takich godzinach, kiedy Pan musi być w pracy). Oczywiście wiedza zdobyta w czasie takich studiów też się może przydać, chociaż pewne zastrzeżenia miałbym tutaj ponownie do formy zaocznej, która bywa traktowana jako studia drugiej kategorii (i to mimo tego, że jest, w odróżnieniu od studiów dziennych - płatna).
No i trzeba zdawać sobie sprawę, ze na studiach będzie też malarstwo i ogólnie "sztuka" - tak jak na studiach medycznych jest biologia, fizyka i jakaś tam matematyka (wszystko szczątkowe, ale jest).
Niewątpliwą zaletą będzie nauka fotografii "od początku", historii fotografii itp. Nie będzie się fotografem, który "kupił sobie aparat i zna tricki" tylko takim co rozumie wszystko dość dogłębnie i rozwiązania problemów przychodzą bardziej naturalnie. Do kotleta się nie przyda (jak pisali przedmówcy), chyba, że tego kotleta będzie się fotografować w Belwederze czy coś.
I wydaje mi się, że bezwzględnie trzeba porozmawiać z absolwentami takiej szkoły, albo przynajmniej dowiedzieć się wszystkiego z pierwszej ręki.