Dla mnie 7D to był najkrócej posiadany aparat, pogoniłem go po dwóch tygodniach. Jak otworzyłem zdjęcia w lightroomie, to się przeraziłem, bo nawet na ISO 100 na niebie serwuje wyraźną kaszanę. O wyciąganiu ze świateł czegokolwiek nie ma mowy, cienie też leżą i kwiczą. To co mnie przeraziło, to ilość obróbki przypadająca na jedno zdjęcie z niego, aby wyglądało jako tako (odszumianie w LR i potem neat image, mocna maska wyostrzająca). Na domiar złego moim zdaniem ten aparat ma za mocny filtr AA i żaden obiektyw nie wygląda ostro na powiększeniu. Zdjęcia z 40D i 50D były dużo przyjemniejsze w odbiorze. Gdyby nie ta fatalna matryca, to byłby bardzo przyjemny aparat - super zbudowany, ergonomia na wysokim poziomie, szybki AF i seria. Zaraz po zakupie, zanim nie zgrałem zdjęć na kompa, to też byłem nim zauroczony.