Oczywiście i dlatego jest potrzebna warstwa software'u, aby obiektywy które istnieją już dziś optymalizować do współpracy z korpusami, które powstaną w przyszłości. Optymalizacje tą pewnie można osiągnąć przez aktualizacje firmware w obiektywie bądź adapterze i dodatkowo optymalizacją w samym adapterze może być równie dobra jak w obiektywie.
W pełni się zgadzam.
Tu mam pewne wątpliwości. Mam rozumieć, że specyfikacja bagnetu E jest otwarta, ale w przypadku Sony/Zeiss'a jest wykorzystywany dedykowany protokół komunikacji korpus <-> obiektyw? Natomiast jeśli jest używany zawsze ten sam protokół, który jest opisany w specyfikacji bagnetu FE, to Sony pewnie wprowadzając poważniejsze zmiany w aparatach musiałoby uaktualniać także tą specyfikacje bagnetu FE.
W przypadku adaptera np. Metabone w pełni zgoda. Musi przetłumaczyć "protokół FE" na "EF". Ale czy to zadanie jest trudne i długotrwałe to nie wiem. Z mojego punktu widzenia wystarczy, aby proces tłumaczenia był wierny i odbywał się znacznie szybciej niż czas, który potrzebuje motor AF do zmiany położenie soczewek. W takich warunkach nikt nie zaobserwuje istnienia adaptera.
Ale w przypadku Sigmy, która dostarcza jednocześnie adapter i obiektywy może być trochę inaczej. Jestem sobie w stanie wyobrazić scenariusz, w którym do adaptera MC-11 podłączony jest obsługiwany przez niego obiektyw i gdzie konwersja na "protokołu EF" nie jest konieczna. Czy tak jest, nie wiem.
Bardzo dziękuję za link
Mój problem polega na tym, że nie potrafię rozróżnić tych dwóch scenariuszy. Dla mnie jest to zawsze szybkie i precyzyjne przesunięcie soczewki o zadaną odległość. Co za znaczenia ma fakt, że jest to przesunięcie "wokół jakiegoś położenia". "Doostrzania" mogło już występować w lustrzankach, gdzie trzeba szybko i pewnie przesunąć soczewkę w pozycję niezbyt odległą od poprzedniej. Czym to się różni od doostrzania w pętli w oparciu o kontrast?