No to po trzech latach wróciłem do Canona. Na razie małym kroczkiem w postaci właśnie EOS M50. Potrzebowałem czegoś małego, lekkiego i na APS. Dlaczego Canon? Czysto subiektywnie bardzo lubię "kolorystykę" tego co choćby nawet w jpeg wychodzi z canonów, a porządkowanie stareńkich zdjęć z zamierzchłych czasów EOS 10D i 5DMark2 tylko mnie w tym utwierdziło. Nie spodziewałem się jakiejś mega jakości obrazka po M50, ale... Zostałem mile zaskoczony. Mam wrażenie, że nowym procesorem obrazu w połączeniu z tą matrycą Canon odrobił zadanie domowe w kwestii jakości jpeg prosto z puszki, a piszę to z punktu widzenia osoby, która swego czasu uwierzyła w legendarną jakość jpeg Fuji. Faktem jest, że jpeg z Fuji zacny jest, ale tak się składa że lubię fotografować krajobrazy gdzie wszelkiej maści krzaczory zwłaszcza w oddali stanowią nie lada wyzwanie dla matryc i obróbki. I tu zaskoczenie, bo M50, ten mały plastikowy M50 w tej kwestii daje radę i to bardzo. Oczywiście wiem, że jest RAW i używam, ale nie zawsze ma się czas na dłubanie. Brudne zielenie, brązy, wszelkie zgniłe żółcie, słowem "foliage" wychodzą w "jotpegach" z M50 lepiej niż np. w jpeg z Fuji X-T2, w którym obróbka danych "in camera" żeby nie wiadomo jakich ustawień używać, "czyści" chrominancję do tego stopnia, że tam gdzie Canon widzi szczegóły Fuji robi mazy. Dwa dni po zakupie M50 poleciałem po przejściówkę z EF-m na EFA takie miałem kiedyś fajne obiektywy Canona ... Ehh...