tylko częściowo uzasadnioną... :wink:Zamieszczone przez gietrzy
Dalej było tak. Dzięki uprzejmości kogoś z mojej rodziny, powiedzmy osoby X, cyfrak znalazł się w Londynie. Bierze ów X książeczkę gwarancyjną aparatu, znajduje w niej telefon do przedstawicielstwa Olympusa w Londynie i dzwoni tam. W słuchawce odzywa się głos z automatu: drogi użytkowniku, jaki masz problem? jeśli problem dotyczy aparatu foto naciśnij 1, jeśli kamery video naciśnij 2, jeśli... Po naciśnięciu 1 automat gada dalej: jeśli problem dotyczy aparatu na błonę filmową naciśnij 1, jeśli cyfraka naciśnij 2 Itd., itd., nie ma sensu dłużej Was męczyć szczegółami tej konwersacji z głupim automatem. Dość, że na samym końcu odezwał się wreszcie żywy człowiek, chociaż niekoniecznie mówiący po angielskuOkazało się, że automat połączył z Frankfurtem nad Menem! Zdziwioną X poinformowano, że to jest centralny serwis Olympusa na całą Europę (!) i wszystkie cyfraki tego producenta, gdzie by nie były oddane, to i tak zawędrują do Frankfurtu
![]()
Pyta więc X jak długo bedzie trwała naprawa, a na to ów Niemiec mniej wiecej tak: czy ty myślisz, że ja się rozdwoję? ja tu mam tysiące aparatów z całej Europy
Podsumowując, sprawa zakończyła się pomyślnie dla właściciela tegoż Olypusa. Naprawa trwała wprawdzie ponad miesiąc, ale kosztowała zaledwie (?) 120 GBP i aparat jest sprawny do chwili obecnej.
To tyle tytułem happy endu.