Mam Arta, po odebraniu ze sklepu z moim 6D totalna klapa. Rozjazd w każdą stronę i niepowtarzalność. Kupiłem docka, zrobiłem tablicę testową i dwa popołudnia wyjęte z życia, testy, testy i testy. W końcu doprowadziłem ją do ładu i składu, trafiała z każdej odległości. Pierwsze zlecenie i rozczarowanie... Pamiętam, że to były chrzciny i sytuacja gdzie wpadłem do kościoła z podpiętą sigmą i pierwsze 20 zdjęć - jest żyleta od 1.4! Później wpiąłem coś szerszego, bodajże canonowskie 17-40 żeby urozmaicić, strzeliłem 4 foty, zapinam dalej sigmę i..... Rozjazd totalny! Nic nie trafione. Korzystając z kazania na mszy odpiąłem, założyłem znów i dalej to samo. Myślę, że ponad 3k wydane na marne. Odpiąłem znów, spojrzałem na styki bo może jakiś paproch się przykleił ale jednak nie, wpiąłem znów, z taką różnicą, że wyłączyłem aparat, włączyłem i jest idealnie w punkt. Tak więc po czasie obczaiłem się, że ma coś takiego do siebie, że po odpięciu sigmy i założeniu innego szkła w moim odczuciu wygląda na to, że body jakby nie czytało zmian wprowadzonych przez docka. Dlatego jak wpinam arta po innym szkle muszę zrestartować body i wtedy działa idealnie. Co do samego szkła, jest piękny obrazek, nawet w ciemnych salach jest całkiem spoko z af, w moim przypadku 90% jest w punkt. Za to na 5D mkI jako zapasowe body hula idealnie niezależnie od warunków i wszystkiego innego.