I to może być Twój problem, o którym wspominałeś - łatwe zniechęcanie się.
Pisałeś, że "nie wychodzi" i wtedy zamiast starać się zrobić coś co wyjdzie rzucasz wszystko w kąt. Nikt od razu nie jest mistrzem, a te "365" pomaga "wymusić" własną pracę. Nie zrobisz postępów gdy aparat będzie leżał w kącie, a wyciągniesz go tylko kilka razy w roku. Gdy uczysz się w szkole masz nad sobą "bat" w postaci nauczycieli, zaliczeń itp, jeśli chcesz się uczyć samodzielnie, w domu, to albo sam musisz mieć motywację (a odkładanie sprzętu "bo nie wyszło" na to nie wskazuje), albo trzeba sobie stworzyć tą motywację, a "365" może być jedną z metod.
Warsztaty się przydadzą, ale jeśli "nie wiesz co pstryknąć" to same warsztaty mogą nie pomóc, najczęściej warsztaty pokazują jak można coś zrobić, a nie co sfotografować.
--- Kolejny post ---
Warsztaty z linku - nie do końca jestem pewien, czy np. ustawianie dłoni (jaśniejszej od twarzy) w sposób pokazujący jej całą szerokość, i lekko bliżej aparatu niż twarz (niezbyt długa ogniskowa spowodowała "poszerzenie" dłoni), w dodatku ze "sztywnym" palcem (dobrze, że tym, a nie następnym), jest dobrym pomysłem. Mówię o zdjęciu portretowym, wykonanym przez kursantkę, które pokazuje czego można się nauczyć na warsztatach.
A co Wy o tym myślicie?