Prawda jest taka, że czyszczenie powinno się udać doskonale za każdym razem, pod warunkiem, że żaden z trzech wmieszanych w to podmiotów nie napsocił.
To znaczy, że:
1. Płyn jest czysty i zawiera tylko alkohole, dowolnie które z tych trzech i wodę. Płyn można sprawdzić przez odparowanie kilku kropel z bardzo czystego szkła. Alkohol nie rozpuści żadnej współczesnaj powłoki, ani nie zdrapie jej umiarkowane pocieranie przeznaczonymi do tego wacikami/gąbkami itd. Powłoka odbijająca podczerwień wymaga kwasu solnego żeby ją wytrawić, a żeby w miarę szybko rozpuścić to wody królewskiej.W dowolnym alkoholu czy detergencie do optyki można ją moczyć przez lata.
2. Matryca nie ma zanieczyszczeń naniesionych w czasie jej produkcji, np. napylania warstw itd., czyli została wymyta po produkcji, jeśli trzeba. I tu niestety nie ma takiej gwarancji, różne rzeczy są w korpusach, jedne od nowości, inne nabyte. Coś może na matrycy być (nie sama powłoka ale zanieczyszczenie) i różne brudy mogą się rozpuścić w płynie. Minimale śladowe ilości powodują widoczne zamglenie. Ale da się je w końcu zmyć.
3. Czyściciel nie ma dwóch lewych rąk. Usuwanie nielotnych zanieczyszczeń musi być mechaniczne, czyli płyn trzeba usuwać, bo jak wyparuje, to pozostawi zaniezczyszczenie. Tych wacików trzeba uzyć tyle, ile trzeba. Nie ma cudów, żeby rozpuszczalny brud się nie dał w końcu wypłukać. Bo proces polega właśnie na płukaniu. Trzeba z głową i ostrożnie, ale nie wolno się przesadnie bać.![]()