Przyzwoita ostrość w całym kadrze jest dopiero na f/11
https://www.flickr.com/photos/125851...7682246212855/
Może i choroba wieku dziecięcego. Mój obiektyw ma numer seryjny 970. Ale słyszałem też opinie, ze producent na początku się bardzo przykłada a potem się opuszcza...
No właśnie, mam jeszcze 10 dni... Chyba z tego wszystkiego wrócę do 10-18STM. Tam wystarczyło przymknąć o 1/3 działki i już było wściekle ostro w całym kadrze.
A zapytam jeszcze czy są może osoby, które używały i C10-18STM i C10-22USM. Czytałem testy i porównania tych obiektywów ale tam skupia się głównie na mierzalnych parametrach - ostrości, aberracjach, zniekształceniach. To wszystko jest ważne ale nie przesądza w 100% o klasie obrazka. Np. miałem Tamron a60 macro, który w takich testach wypadał bardzo dobrze. Niedawno w końcu kupiłem wymarzonego Canona 100L IS macro i po kilku pierwszych fotkach szczena mi opadła :-) Zdjęcia z Tamrona (kolory, kontrast) były dobre po pewnej obróbce zaś w przypadku Canona praktycznie nic nie trzeba robić. Myslę, ze dużą role odgrywa tu materiał i jakość soczewek, ich transmisja światła itp. O takich rzeczach się na ogół w testach nie pisze...
Podobnie kit 18-55STM i 15-85USM. W tych mierzalnych testach wpadają praktycznie tak samo. Teraz mam oba, porównuję obrazki i ten z droższego 15-85 jest lepszy. Nie że ostrzejszy itp. tylko lepszy w ogólnym odbiorze, lepsze przejścia tonalne, kontrast itp. Część z tych rzeczy można poprawiać w edycji ale myślę, ze nigdy nie da to takich efektów jak naturalny obraz z dobrego szkła.
Stąd moje pytanie do posiadaczy C10-18STM i C10-22USM - czy aby ten starszy i droższy, choć pod względem mierzalnych parametrów, taki jak młodszy brat, nie daje czasem ładniejszego bardziej kontrastowego i plastycznego obrazka?