To raczej wpojone nam zostało i weszło do kultury właśnie w dawnych czasach, że "nie strój zdobi człowieka" i że osoba niedostatecznie czy nieodpowiednio odziana zasługuje tym niemniej na szacunek, bo nie można potępiać ubóstwa. To pochodzi z czasów kiedy nawet najbardziej podstawowe tekstylia były nieosiągalne dla mniej lub więcej biednych osób i opłacało się wielokrotnie przerabiać ubrania i naprawiać buty. To czasy Charliego Chaplina.
Jednak od tego czasu zdarzyła się rewolucja w produkcji odzieży i obuwia. Nie ma porównania między cenami przyzwoitej odzieży i butów na wszelkie okazje dzisiaj i sto lat temu. Każdy kto okaże najmniejszą chęć, zapewni sobie te artykuły w dobraj jakości praktycznie za darmo. Koszt pozbycia się nowych lub prawie nowych ciuchów przewyższa ich wartość, która wynosi praktycznie zero (o ile nie są to bardzo drogo kupione designerskie artykuły z odpowiednimi tagami).
Dzisiaj chodzenie w T-shircie w pracy to nie powód do proletariackiej dumy, tylko dowód lenistwa i olewactwa.
W Stanach jest cała klasa ludzi, którzy uważają, że T shirt bez względu na porę roku i miejsce to podstawowe prawo człowieka zagwarantowane przez Konstytucję razem z obowiązkiem ogrzewania wnętrz do temperatur kompatybilnych z tymi t shirtami.
Żeby nie było wątpliwości, mieszkając na szerokości geograficznej północnej Afryki, a na wakacje udając się z reguły jeszcze głębiej na południe, kiedy tylko mogę chodzę w bardzo nieformalnym stroju czyli szortach, krótkich rękawach, sandałach (bez skarpet). W sandałach chodziłem tuziny kilometrów dziennie bez problemu.
Nie na co się łudzić, kto chce cokolwiek sprzedać nieznajomym musi się ubrać, wie to każdy salesman. Dlatego mormońscy misjonarze pedałują na rowerach w garniturach i białych koszulach nawet w Brazylii.