Czytałem ten oryginalny wywiad na gazeta.pl - i miałem mieszane uczucia. Powiem szczerze - chyba bym u kogoś takiego zdjęć ślubnych nie zamówił (i nie chodzi mi o to, że mnie na to oczywiście nie stać). Czytając jego wypowiedzi odniosłem wrażenie, że to ON jest w centrum tego wszystkiego, co robi - a nie para, którą fotografuje. JEGO wizja, JEGO "zasady":

Nie chodzi o bycie fotografem, tylko o to, jaką jestem osobą i jaką mam osobowość.
Chyba inaczej postrzegam rolę fotografa ślubnego... Mam wrażenie, że przy zdjęciach ze ślubu nie do końca o JEGO osobę i JEGO osobowość ma chodzić?

A same zdjęcia? Pooglądałem to, co było przy wywiadzie, z ciekawości popatrzyłem w sieci i... Nie wiem, jak to napisać, żeby nie wyszło że marudzę. Oczywiście zdjęcia są świetne, są ciekawe i z pomysłem, ale czy rzeczywiście są AŻ TAK dobre i AŻ TAK wyjątkowe i inne? Nie wiem.

Nie zrozumcie mnie źle - jestem nędzny amator i gdybym kiedyś miał dość czasu (...i talentu...) żeby nauczyć się robić zdjęcia na tym poziomie, to bym pewnie posiwiał ze szczęścia. Ale dużo zdjęć oglądam i trudno mi powiedzieć, w czym to, co on robi jest AŻ TAK lepsze od innych dobrych fotografów ślubnych, żeby go od razu obwoływać "jednym z najlepszych na świecie".