A co im zabroni odmówić wydania odmowy na piśmie?
Takie zakazy są często widzimisie jakiegoś urzędnika, nie mające żadnej podstawy prawnej. Podpisanie czegoś takiego, przez urzędnika to bat na własny tyłek. Urzędnicy boją się dawania na piśmie czegokolwiek, o ile nie są tego na 100% pewni, że jest to zgodne ze wszystkimi przepisami - a często nie są.
No właśnie. Po prostu odmówia napisania czegokolwiek
Boją się, że dostaną pytanie na piśmie, więc wolą ustąpić.
Absolutnie nie macie racji.
Wyobraźcie sobie, że pan Ziutek przyszedł na koncert z panią Jadzią. A detektyw rozwodowy chciałby to uwiecznić. Właśnie chodzi o to, że nie każdy chciałby występować w roli publiczności. To się nazywa ochrona wizerunku osoby niepublicznej. Prawdopodobnie występując o zgodę na robienie zdjęć w tym miejscu podsuną do podpisania, że do publikacji jest potrzebna zgoda każdej osoby, jaka będzie na publikowanym zdjęciu. Bo zgodnie z treścią art. 81 Prawa autorskiego rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. W braku wyraźnego zastrzeżenia zezwolenie nie jest wymagane, jeżeli osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie.
Jaki to ma związek? Ustawa mówi o publikowaniu zdjęć z wizerunkiem osób a nie ich robieniu więc ewidentnie mylisz pojęcia. Dodam też, że komórka tak samo potrafi zrobić zdjęcie i uchwycić wizerunek osoby.
Mnie w holu filharmonii ludzie nie interesują (i nawet nie chce ich mieć na swoich kadrach) tylko detale/architektura samej hali. Jedyne co mogłoby być ograniczeniem to prawa autorskie architektów (ten sam przypadek co oświetlenie wieży Eiffla czy kilka innych rzeczy), którzy od każdego zdjęcia domagają się swojego odsypu. W innym wypadku to dla mnie widzi misie dyrekcji no chyba, że czegoś nie wiem i stąd ten wątek. Napisałem do nich email z pytaniem co i jak, może nawet odpiszą.
Marszałkowska jest miejscem publicznym. Tam nie musisz pytać nikogo o zgodę na fotografowanie. Ale już na przykład na Węgrzech istnieje zakaz fotografowania ludzi na ulicach. Do tego w wielu krajach nie obowiązuje tzw. "wolność panoramy". Czyli mogą być miejsca, których fotografować nie możesz, bo takie jest prawo. Przykład - zakaz publikowania zdjęć wieży Eiffla, wykonanych po zmroku, kiedy ona jest oświetlona. Jak znajdą (wiem, że nie szukają) takie u ciebie na Instagramie teoretycznie możesz mieć kłopoty, bo to nielegalne.
We Francji, Włoszech czy na Ukrainie wolność panoramy nie dotyczy niektórych wnętrz. Chcesz zrobić zdjęcie koło Mony Lisy, a tu pan z ochrony prosi o schowanie aparatu. Tak samo nie zrobisz zdjęcia w Błękitnym Meczecie w Stambule. W Pakistanie próba sfotografowania osób może skończyć się dla fotografa bardzo niebezpiecznie.
A w Polsce bezprawny zakaz fotografowania masz np. na Wawelu.
Bo wedle polskiego prawa (Art. 81 pkt 2 prawa autorskiego), zakaz fotografowania nie dotyczy osoby stanowiącej jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza. No tak, tylko co innego publiczna impreza, a co innego zamknięta (tylko dla osób, które wykupiły bilety). I w ten sposób interpretują dyrekcje niektórych polskich instytucji powyższe zakazy fotografowania. Naginanie prawa - pewnie tak, no to idź z tym do sądu, jak ci źle kolego.
Na marginesie - nie możesz wejść np. na czyjeś wesele i tam robić zdjęcia, bo ci się młodzi podobają. Wesele też nie jest publiczną imprezą. Myślę, że kol. Merde przyzna, że dalej też czytałem ;-)