Eksperyment wygląda tak.

Zaciemnione pomieszczenie, dwa aparaty obok siebie(EOS M2, EOS 550D) z obiektywami ustawionymi na f/2 (EF-M 2/22, EF 1,8/50), lampa błyskowa YN-600EX-RT, wycelowane na jakąś scenę w odległości 2 m.

-EOS-a M2 nastawiam na ISO 100, tryb manualny, czas B, przesłona f/2
-EOS 550D nastawiam na ISO 100, czas 2s, przesłona f/2, lampa w sankach w trybie ETTL, palnik skierowany w sufit*.

Naciskam spust na EOS M2 i trzymam, następnie naciskam spust na EOS 550D. Tuż po wyzwoleniu przedbłysku wyłączam aparat i puszczam spust na M2. Błysk zasadniczy nie zostaje użyty, a przedbłysk eksponuje klatkę w M2 dobrze, nawet trochę za słabo o ca 1 EV.
Ponawiam to samo, ale nie wyłączam EOS-a 550D, lecz zakrywam mu obiektyw po przedbłysku. Aparat usiłuje zmierzyć światło błysku, a ponieważ ono nie dociera na matrycę, to lampa błyska pełną mocą i EOS M2 odbiera i przedbłysk, i błysk zasadniczy. Skoro przedbłysk w tych warunkach daje prawidłową ekspozycję, to dołożenie błysku zasadniczego spowodowało by prześwietlenie o +1 EV, bo w założeniu powinien on mieć moc przedbłysku, aby ekspozycja dobrze wyszła. Ale tak nie jest. Klatka jest prześwietlona makabrycznie o mniej więcej +2,5 EV w stosunku do klatki naświetlonej samym przedbłyskiem.

Wynika z tego, że błysk zasadniczy jest mierzony i odcinany przez matrycę, a przedbłysk to pic na wodę!

* Wcześniej zrobiłem błąd przy obliczaniu liczby przewodniej w podobnym eksperymencie nie zdejmując kapsla z obiektywu na lustrzance. Wyzwalany przedbłysk był krótszy niż wtedy, gdy obiektyw jest odkryty, i dawał prawidłową ekspozycję przy ISO 100, f/2 i odległości 2 m na drugim aparacie w trakcie otwarcia migawki przy czasie B i palniku na wprost, z czego wynikła GN=4 dla przedbłysku. Jednak przy otwartym obiektywie przedbłysk jest mocniejszy i z tej samej odległości prześwietla klatkę. Przy odbiciu od sufitu wychodzi mniej więcej dobrze.

--- Kolejny post ---

Klatka naświetlona przedbłyskiem