Bezlusterkowiec Canona, EOS M2, którego posiadam, nie ma żadnego fotorezystora w komorze pomiędzy obiektywem a matrycą, po prostu NIC!!! Nie ma półprzepuszczalnego lustra, czujników pod lustrem, światłomierza przy okularze- jest tylko matryca i KONIEC! A mimo to aparat ten współpracuje jedynie z lampami EX, których błysk może zmierzyć i dozować jedynie MATRYCA, a cały dowcip polega nie na wyliczeniu z góry jego mocy, ale normalnie na rozłączeniu obwodu, jak w 1975 roku, kiedy Olympus zrobił pierwszy pomiar błysku TTL w OM-2. Ten lipny przedbłysk, w lustrzankach na przykład, odbywa się przy opuszczonym lustrze i przy pełnym otworze przesłony, kiedy winietowanie jest maksymalne, a błysk zasadniczy odbywa się przy obiektywie przymkniętym, kiedy winietowania nawet nie ma wcale, więc rozkład jasności w kadrze zmienia się diametralnie. Od kiedy aparaty Canona mają korekcję winietowania w korpusie, aby móc ją uwzględnić przy pomiarze "przedbłysku" przy pełnej dziurze i wiedzą, jaki to obiektyw i jaka jest jego charakterystyka, hę? TO JEST BZDURA I NACIĄGANIE LUDZI NA KASĘ! Każdy aparat Canona powinien bez technologicznych przeszkód współpracować z każdą lampą serii EZ!
Czytałem wywiad z pewnym specem od marketingu (ale nie z branży foto), który powiedział wprost, że on teraz opracowuje strategię marketingową dla produktów, które na rynek wejdą za 15 lat! To firma Canon nie wiedziała 10-11 lat przed wypuszczeniem pierwszych swoich aparatów cyfrowych, jak ma wyglądać ich współpraca z fleszami, i tak sobie, przez głupotę, natłukła całą generację lamp EZ? Wiedzieli w 1987 r., że kiedyś będą robić obiektywy EF-S z wystającą "dupką", i od 30 lat stosują ten sam tylny dekiel na wszystkie obiektywy EF i EF-S, a Sigma czy Vivitar tego nie wiedzieli i robili płytkie dekle, które na EF-S są za płytkie.