Bez obrazy Panowie, ale po kiego grzyba wam to wszystko? ;-) Szukając analogii od razu sobie pomyślałem np. o kierowcy, którego może nurtować tak bardzo działanie swojego bolidu, że będzie go podłączał do kompa, wyciągał program ze sterowników, reverse engineering uprawiał itd ;-) :-) Tylko pytanie- po co?
Pewnie powiecie, że grzebiąc w sofcie auta można dużo dobrego zrobić (250 koni z Golfa "trójki" itp.), ale czy każdy może to zrobić i czy każdemu to jest tak naprawdę potrzebne. W przypadku aparatu jest tylko jeden moment, kiedy sprawdzenie przebiegu jest istotne -zakup. Jeśli kupujemy nowy aparat, to problemu nie ma. Kiedy jest to używka, to najczęściej sprawdzenie po zakupie niewiele da, bo sprzedawca każe się pocałować w kuper (widziały gały...). Tak więc ja wkładam sobie temat sprawdzania przebiegu między epopeję o foceniu ceglanych murów a powieść o sklejaniu z tekturki idealnych testów AF'a :-)
Oczywiście to były moje czysto subiektywne przemyślenia :-)