Nie bardzo wiem, dlaczego, kiedy się pojawiają takie dyskusje, "nagle" okazuje się, że Windows nie kaprysi, nic się nie psuje a spyware'm straszy się małe dzieci. Jeśli tak rzeczywiście jest, to skąd w ogóle te pojęcia? A może i wiem dlaczego. Człowiek pracujący z win, przestaje zauważać drobne i nawet grubsze wyskoki systemu. Jest to tak normalne, że wychodzi poza rejestrację przez człowieka. Fakty są jednak trudne do polemiki. Win jest kapryśny nawet jak działa idealnie, zajmuje czas użytkownika samym sobą. Świetnie się to zaczyna czuć właśnie po przesiadce na Maca. Do tego stopnia różnica, że aż czegoś zaczyna brakować. Nigdzie się nie zagląda, nie wykonuje żadnych czynności obsługowych. Nic. Dziwnie jakoś.
A tak w ogóle, to wojny systemowe są znane od czasów Commodore / Atari.
