Napiszę w trzech sprawach.
1. Fragmentacja. To historia związania z systemem plików FAT (w jego kolejnych odmianach) i dyskami mechanicznymi o dostępnie sekwencyjnym. W wypadku dysków SSD oraz nieco nowocześniejszych systemów plików takich jak (choćby NTFS, czy stosowany od jakiegoś czasu w macOS APFS) problem fragmentacji w zasadzie nie istnieje a na pewno nie wpływa w żaden sposób na wydajność samego systemu plików. Jedyne co może wpływać na wydajność to wypełnienie dysku SSD pod korek - wtedy mechanizm wear-leveling może zająć znacząco więcej czasu a jednocześnie dość mocno skrócić żywotność takiego dysku.
2. Dlaczego macOS. U mnie - jako u gościa od IT - zaczęło się od tego, że to po prostu Unix. Z fajną nakładką graficzną, z dość fikuśnym jądrem - ale jednak Unix wywodzący się z porządnego BSD. I tak jest do dziś - konstrukcja systemu oparta na posix'ie powoduje jego prostotę. Zawsze śmieję się z konieczności "odinstalowywania" programów w Windowsie - a to dlatego, że rozrzucają po systemie plików tony swoich "dodatków" w postaci DLL'i i innych. W Macu - każda aplikacja siedzi w swoim katalogu i jak się chce ją usunąć to po prostu wyrzuca się ją do kosza (lub dla hardcorowców robi "rm" z konsoli). Dlatego na moim Macbook'u z 2015 roku, którego właśnie sprzedałem ani razu nie instalowałem systemu od nowa, bo po prostu nie miałem takiej potrzeby. Za to wirtualny windows, którego mam na parallelsach wywalił mi się w tym okresie już ze trzy razy. Tak samo Macbooka nigdy nie wyłączam - systemu nie trzeba restartować żeby działał lepiej, szybciej lub żeby uwalić jakąś wywaloną na dobre apkę.
3. Bezpieczeństwo. Trzeba być na prawdę baranem żeby złapać "wirusa" na mac'a. Archiektura systemu (szczególnie na APFS-ie i jego trybie read-only dla systemu w Catalinie) zapewnia to, że na prawdę trzeba kilka razy jawnie odpowiedzieć "tak" żeby zainstalować sobie jakiś malware itp. Od Cataliny w ogóle nie mam możliwości modyfikacji systemu operacyjnego - strzeże go sprzętowy czip we wszystkich MAC'ach od 2017 roku. Nie to co Internet Explorer czy Outlook instalujący malware od razu po odebraniu maila czy wejściu na stronę...
Oczywiście z punktu widzenia fotografii - wbudowany w system color management rozwiązuje wszystkie problemy z tym związane, których nadal w Windowsie nie brakuje.
p, paw