Czołem,
Czas chyba żeby mój wysłużony 350D przeszedł na zasłużoną emeryturę (szczególnie, że jest to drugi, po tym jak jednego wykończyłem). Pod rozwagę wziąłem przede wszystkim dwucyfrowe 50d i 60d. Ten drugi miał stosunkowo nieprzychylne recenzje w momencie premiery - głównie dlatego, że był krokiem w tył w stosunku do 50D, a przy tym był stosunkowo drogi. Część z tych zarzutów się zdezaktualizowała, przynajmniej dla mnie, bo celuję w używkę i jednak te 1,5 tys. to nie jest jakoś wybitnie dużo za aparat. Ciekawi mnie jednak na ile technicznie 60D ustępuje 50-ce i jakie to ma praktyczne aspekty. Nadmienię, że ja focę amatorsko, więc nie wszystkie minusy będą mnie boleć.
60-ka mnie dla mnie tę istotną zaletę, że jest na karty SD, a nie CF. Tych drugich, przyznam, zupełnie nie trawię. Trudniej dostępne, trzykrotnie droższe, a na dodatek mocno awaryjne. Zdarzyły mi się już dwie, które świeżo po zakupie nie dawały się odczytać. Po interwencji informatyka odzyskałem może z 10 z 500 zdjęć z wyjazdu. Nie mówiąc o powyginanych "ząbkach" w czytnikach CFów - jednym słowem dramat.
Trochę martwi mnie za to, wolny ponoć AF. Prawda to?
Rozważałem jeszcze 7D, aczkolwiek używki przekraczają nieco mój budżet, bo są w cenie ponad 2 tys.
Jakieś uwagi/propozycje?