Poruszyłeś moim zdaniem jeden z większych problemów, to jest choroba na którą Polacy nie potrafią znaleźć lekarstwa - brak postaw obywatelskich. To nie jest przypadkowe, że do polityki w znakomitej większości idzie chamstwo, nieudacznicy, ludzie bez poglądów. Ta zdrowa część społeczeństwa spełnia się w pracy, nauce czy biznesie i nie bardzo ma ochotę ścigać się z Filipkami. Bycie posłem, reprezentantem społeczeństwa, człowiekowi, który odniósł w życiu sukces, wypracował własny autorytet nie jest do niczego potrzebne, to powinna być nobilitacja, prestiż i zaszczyt. A w ławach czeka na ciebie koleżanka Hojarska i kolega Łyżwiński.Zamieszczone przez JSK
Moim zdaniem mamy dwa wyjścia: czekać na zmiany pokoleniowe, lub ustawowo wyciąć element niepożądany. Wywalić na aut karanych, przeprowadzać badania psychiatryczne kandydatów, egzaminy z wiedzy o społeczeństwie i historii Polski. Sprawy sądowe polityków przeprowadzać w przyspieszonych trybach, np. Renata Beger - proces o fałszowanie podpisów na listach wyborczych ciągnie się tak długo, że zdązyli ją wybrać drugi raz. Trzeba wprowadzić obowiązek wyborczy i zmusić ludzi by zainteresowali się nieco losem tego kraju.
Bez tego zawsze będziemy skazani na szmaciaków u władzy, liczyłem że zmieni to POPiS ale wpuścili mnie w maliny.
Jestem człowiekiem szczęśliwym, mam pracę którą lubię, hobby i rodzinę dla której mam ciągle za mało czasu. Nie chcę się angażować w politykę, wybieram ludzi podobnych do siebie i liczę, że będą mnie godnie reprezentować. Nie mogę uwierzyć w to, że poziom sejmu jest odwzorowaniem poziomu społeczeństwa.