Księżyc nie jest najbliżej Ziemi zawsze na jesieni. Nawet w tym artykule stoi, że w 2013 akurat było to w czerwcu. Wiadomo, że Księżyc nie zrobi się dwa razy większy, różnice to jakieś niewielkie ułamki. Ale nie można wymagać, żeby gazetowi pisarze potrafili dodawać i mnożyć i obliczać procenty. Zresztą nie chodzi o to jak ogromny jest Księżyc, tylko o magiczny astrologiczny zbieg okoliczności, że jest najbliżej jak tylko możliwe. A w dodatku dokładnie w pełni i może jeszcze zaraz nad horyzontem.
Sam autor artykułu też nie całkiem dobrze liczy, bo faktem jest że w najbliższym możliwym zbliżeniu Księżyc będzie 14% większy niż w najdalszym możliwym oddaleniu. Czyli, przy tym samym oświetleniu przez Słońce świeciłby 30% jaśniej. Tyle, że nie jest to różnica od "przeciętnego Księżyca" tyko od super małego.
Satanistom opozycyjnym proponowałbym celebrować Enferior Moon - byłby to Księżyc w apogeum, czyli najmniejszy i w dodatku w czasie nowiu.A realistom Ordinary Moon czyli kiedy widać dokładnie połowę, a odległość jest dokładnie pośrodku między apogeum i perygeum. Bo największe nie zawsze jest najlepsze.
![]()