Oho, zapowiada się dyskusja o wyższości "prawdziwej fotografii" nad "syfrową", myślałem, że to już minęło dobrych kilka lat temu

W tradycyjnej wybierałeś rodzaj materiału (czułość, kontrastowość, ziarnistość), jego wielkość, wybierałeś rodzaj chemii, sposób obróbki, temperaturę, i to wszystko miało wpływ na wygląd (upraszczając) negatywu. Potem wybierałeś rodzaj papieru, sposób naświetlenia (łącznie z maskowaniami itp), sposób wywoływania, rodzaj chemii, temperaturę, czas, i znowu każdy z tych elementów miał wpływ na efekt końcowy. Teraz robisz to w przyjemniejszych warunkach, nie tracąc zdrowia przy chemii, w dodatku o wiele szybciej i z możliwością cofnięcia się i spróbowania innej metody. Jeśli weźmiemy to pod uwagę, to nie, takiego komfortu nie dało się uzyskać tradycyjnymi metodami.