Szydera, szydera i jeszcze raz szyderaAle w końcu to takie polskie.
Nie pisałem nigdzie, że jakiś ślub "wisi" mi na karku. Do sprawy mogę podejść bez ciśnienia, na spokojnie skompletować sprzęt, następnie udać się na kurs, skoczyć 3-4 razy ( lub tyle ile uznam za stosowne ) i dopiero wtedy rozglądać się za zleceniami.
Dziękuję wszystkim za udział w dyskusjiJeśli ktoś ma jeszcze jakieś inne poglądy na ten temat - chętnie zapoznam się z nim.