Cytat Zamieszczone przez jaÅ› Zobacz posta
wtedy jeszcze nie wiedziałem że to full frame jest - dlatego użytkowałem bardzo krótko, zmieniłem błyskawicznie na zenita też full frame młody byłem - brak doświadczenia (i trochę obcinałem kadry stąd chciałem zmienic na taki co się patrzy przez obiektyw - to to nawet mi do dzisiaj zostało stąd zawsze wyrzucam z siebie negatywną opinię na forum jak nasz ulubiony producent wyprodukuje kolejny świetny model z 95% wizjerem - lubię widzieć co fotografuję)
Zenit miał wizjer który krył bodaj 70% obrazu - obrazek przezeń prawie jak w cropie .



Cytat Zamieszczone przez kawo Zobacz posta
Ciekaw jest jak można pstryknąć milion fotek i jeszcze je następnie przejrzeć z sensem na kompie i jeszcze w ogóle coś z tego wybrać? Ciekawe ile z tego miliona gdziekolwiek zaistniało i było lepszych niż badziewny pstryk z podłej komórki?
Mój dziadek miał Zenita TTL. Tym cudem radzieckiej techniki robił takie foty 40 lat temu, że teraz jak widze na ten zalew bezpłciowych niby fotek w necie to żal ściska 4 litery... To jest właśnie ta złudna magia cyfry. Pstrykanie u większości amatorów byle jak, byle czego, a potem niby milion pstryków i nie ma czego obejrzeć czy nic nie nadaje się do wydruku.
Ja uważam, że jak ktoś wali milion fotek to nawet nie ma czasu zastanowić się nad tymi wszystkim ekspozycjami, pomiarami światła, kadrem, bo to nawet w cyfrze wymaga czasu, a tak to wali się na oślep jedną scenę 100 razy na trybie seryjnym i potem po wybraniu jednej tyle o ile fotki udaje się, że się zrobiło super hiper ekstra fotę. Tymczasem kontrola nad wykonaniem tej fory u pstyrkacza ograniczyła się do minimum, resztę zrobiła elektronika. Nie o to chodziło kiedyś w fotografii, mój dziadek zanim nacisnął spust musiał się wykazać wiedzą i umiejętnościami, których często próżno szukać u dzisiejszych pstykaczy. Żeby nie było: dziadek miał wszystko co w tamtych czasach było konieczne do wykonania zdjęcia - od pstyknięcia do samodzielnego wywołania (włącznie z ciemnią, naświetlaczem, suszarką do zdjęć). Sam się teraz uczę i eksperymentuję i w jednym na pewno cyfra jest lepsza, a mianowicie jak ktoś chce to może się uczyć w zasadzie bezkosztowo.
Tak się składa że z racji projektu którym się zajmujemy przeglądamy tysiące starych zdjęć i ilość gniotów jaka przeszła przez nasze ręce może przyprawić o mdłości. Człowiek ma wręcz kaca jak sobie pomyśli że to nie była wtedy tylko kwestia naciśnięcia spustu.
Robisz IMHO cnotę z prymitywizmu technicznego, a to moim zdaniem ma się nijak do artystycznej wartości fotografii.