trothlik, dziękuje, to jest konkret.
ostrość biorę na warsztat - nie myślałam że w dobie autofokusów może stanowić problem, ale faktycznie dużo kadrów wylatuje przez jej absolutny brak. ruchliwe dziecko, długie czasy, mało światła i przekadrowywanie z centralnego to faktycznie pudło.
kolory - dla mnie stonowane, ale w zupełności nie ziemisto-sine. nie próbowałam pokazać zdjęć dających pozory śmierci, że marzę o żywych i kolorowych (pastelem mi się ulewa w internecie) nie powiem, ale pomiędzy nimi jest przestrzeń, będę szukać. najpierw poczytam o zarządzaniu kolorem i kalibrowaniu monitora, bo to na czym pracuje zdaje się być bardziej rozjechane niż stary ikarus a ja na tym polu kuleję.
co do 7. - w sumie to chodzi właśnie o fałdy, takie specyficzne dla niemowlęctwa, znikają szybko i bezpowrotnie. o ich relację z tłem, z "puchatością" materaca, który to odczucie pofałdowanego ciała potęguje. ja tu nie widzę pola do emocji, ot taka zabawa z... fakturą? absolutnie nie planowałam stworzyć obrzydliwego i turpistycznego obrazu. wiem, dobre zdjęcia bronią się same.
i spokojnie, nie odbieram krytyki jako uderzeń w niepowtarzalność moich dzieci, tę mam rodzicielsko-niezachwiewalną. absolutnie nie liczę tu na zachwyty nad moimi dziećmi, będę dążyć do tego, by ktoś zatrzymał się nad moimi zdjęciami (choć chyba na tym forum trudna działka, bo widzę że w męskim gronie atrakcyjna modelka znacząco podnosi atrakcyjność zdjęcia)