To ja mam troszkę inny motyw.

Jutro (tj. 28 stycznia) będę fotografował moje pierwsze wesele. Jestem jako drugi fotograf i na chwilę obecną posiadam tylko 6D wraz z dwoma szkłami.
Temperatura jaką zapowiadają to -1 (za dnia). Ślub w kościele o 16:00, więc już zacznie się obniżanie temperatury. Wszystko było by w porządku, gdyby nie to, że jednak pasuje parę klatek zrobić jak młodzi wychodzą z kościoła. To jest wg mnie moment newralgiczny w całym zleceniu, gdyż tylko wtedy aparat może się faktycznie konkretnie wychłodzić.
Sala weselna jest oddalona od kościoła o niecałe 2km, więc trochę mało czasu na ogrzanie sprzętu, a wiem że zaraz po wejściu (gdzie też kilkanaście ujęć pasuje wykonać) mają być życzenia. Gdzieś wyczytałem, że dobrym pomysłem jest włożenie do torby "skarpetki z kocim żwirkiem w środku". Co o tym sądzicie? Jesteście zdecydowanie bardziej doświadczeni w tej materii

P.S. Po cichu liczę, iż jednak nic nie zaparuje i będę mógł pracować bez przerwy.