Odkopuję wątek, bo nie mogę sie powstrzymać.
Mam Słyszajzer HD555 od dwóch tygodni. Odkrywam muzykę na nowo.
Serio, nigdy nie miałem nic tak fajnego w uszy. Znane mi utwory są jak się okazuje zupełnie inne! Ciągle odkrywam coś nowego, to jest wspaniałe! Płyty aż zacząłem kupować, bo dźwięki z bzyczka komputrowego z empetrujek okazały się jawnym falsyfikatem, holendarną mistyfikacją wręcz.
Czasami gdzieś u kogoś słyszałem muzykę z porządnego sprzętu, ale to tak jako demko traktowałem. A tu się okazuje, że za niecałe cztery stówy można mieć to na STAŁE!
Do słuchawek byłem nastawiony dość sceptycznie. Na co dzień noszę okulary i jeszcze nigdy nie miałem na głowie takich, z którymi wytrzymywałem ponad 20 minut. Tu parę godzin i zero problemu.
Wreszcie żadne tam ,,korektory graficzne'', wszystkie emulacje hal fabrycznych, oper czy akustyki kibla są do ****. Najlepiej brzmi prosto z płyty, bez ,,korekt''.
Zrozumiałem to co kiedyś przeczytałem, że nie po to realizatorzy dźwięku w studiach spędzają tyle czasu, żeby ktoś całą ich robotę spieprzył potem poprzez podkręcenie basa. Tamto służy chyba wyłącznie do zatuszowania wad sprzętu, niemożliwości przeniesienia odpowiednio wszystkich częstotliwości i licznych zakłóceń. Probowałem już różnych ustawień na paru gratach, cyfrowych i analogowych, najlepiej jest jak się ustawi płasko, czyli wyłączy te korekty i efekty w diabły.
Słuchawki to znacznie tańsze rozwiązanie niż dobry wzmacniacz, dobre kolumny, ma dodatkowo sporo zalet - sąsiedzi się nie plują, mogę słuchać kiedy mi się podoba i co mi się podoba. Nie mówię temu drugiemu nie, pewnie kiedyś a i owszem, ale na razie na to mnie stać i to mi się bardzo, ale to bardzo podoba.