
Zamieszczone przez
r_m
Nie jestem pewien, co masz na myśli. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że niezależnie co masz na myśli, nie masz racji. Nie istnieje nic takiego jak "fotografia bez ingerencji", i to niezależnie od czasów. Masz na myśli klasyczną fotografię "analogową", może jeszcze czarno-białą? Ingerencja zaczynała się na etapie zakładania filmu do aparatu, dobierając tym materiału "regulowałeś" np. kontrastowość obrazu. Potem negatyw musiał być wywołany, kolejna ingerencja - rodzaj chemii, temperatura, czas wywoływania, sposób wywoływania (mieszanie/kręcenie/odwracanie), to wszystko wpływało na obraz, jaki się pojawiał. Dalej mamy kolejny etap, robienie odbitek: dobieramy rodzaj papieru, i nie mam na myśli tego, czy miał być błyszczący czy matowy (choć to tez wpływało na efekt końcowy), ale gradację (miękki, twardy itd), oczywiście tez mamy chemię i sposób wywołania. W trakcie zdjęć dobieramy ogniskową - to tez ingerencja w "naturalny wygląd" fotografowanej sceny.
Nadal uważasz, że to byłaby "naturalna fotografia bez ingerencji"?
Z kolorem - podobnie, były różne rodzaje materiałów.
W tej chwili zamiast tego wszystkiego mamy suwaczki w LR/PS czy innym programie, to znaczy, że jest gorzej, lepiej? Nie, jest inaczej. Jeśli ktoś chce, żeby o wyglądzie jego zdjęć decydował gust japońskich inżynierów (opracowujących sposób przetworzenia informacji z matrycy na JPG), może na tym pozostać, ale niech nie mówi, że to zdjęcie "bez żadnej ingerencji", bo tak nie jest.