Niestety nie jest łatwo cokolwiek tu udowodnić, a poza tym, nie musi być tak samo w każdej puszce i historycznie.
Są dwa powody dlaczego Canon czy Nikon wolą być jak najbliżej "open loop" (choć całkowicie "open loop" nie było pewnie nigdy):
1. bo doostrzanie zwalnia AF, a główną zaletą konkurencyjną AF fazowego jest szybkość,
2. bo to sprawia wrażenie tzw. "AF hunting" czyli "polowania" metodą prób i błędów, a użytkownicy, zwłaszcza technologicznie naiwni, zawsze uważali takie zachowanie za dowód kiepskości czy słabości AF podczas testowania w sklepie i czytania opinii i testów. Rezultat: klient nie kupuje.
"Open loop" zawsze był sprawdzany czyli potwierdzany na końcu, ale to potwierdzenie było mniej dokładne niż wyliczony ruch, właśnie żeby uniknąć "hunting". Czyli, ruch był wyliczony dokładnie, i na koniec potwierdzany, ale tylko, że nie ma oczywistego błędu. Gdyby nie było OK, to powtórka, czyli nie jest to całkiem "open loop". Ale trudno odróżnić eksperymentalnie, czy kolejne ruchy są powtórzeniami takich samych, dokładnych kroków, czy wynikiem nie trafienia w bardziej tolerancyjne "potwierdzenie".
Kiedy z czasem cała elektronika i nowe obiektywy stały się szybsze, prawdopodobnie Canon wprowadził możliwość większej ilości "poprawek" czyli jeszcze bliżej "closed loop". Być może jest to po części powód o wiele lepszej celności np. 6D niż jakiegokolwiek innego Canona w podobnej albo niższej cenie. Algorytmy AF można łatwo i tanio do woli modyfikować, więc jest tak jak się Canonowi widzi w każdym zestawie puszka-słoik. Np. linia kodu: IF lens=niftyfifty THEN ncorr = 5. Cyfrowo nie ma granic (VW wie jak to się robi). Na pewno jest kompromis między szybkościa a dokładnościa. Obecnie spowolnienie AF z powodu doostrzania jest w zasadzie istotne tylko przy strzelaniu seriami i śledzeniu obiektów w ruchu, zwłaszcza w słabszym świetle.