Sprzęt i umiejętności to swoje. Ale bez doświadczenia dochodzi stres, ksiądz który może krzywo patrzeć na Ciebie, kamerzysta (jeżeli będzie) któremu nie wolno wchodzić w kadr, do tego masa ludzi, którzy będą wlepiać oczy w postać fotografującego, pocące się ręce. Do tego jedno złe ustawienie opcji w aparacie i obiektywie (a wydawały się OK) i panika murowana, a tu trzeba szybko wprowadzić poprawki. Wierz mi, stres może doprowadzić do całkowitego paraliżu myślenia i po zdjęciach. Sam przed laty miałem taką sytuację i z Kościoła wychodziłem cały mokry a był całkiem przyjemny chłodek.