Po prostu trafiłeś na felerną kartę, w której sie coś pewnie rozłączyło w hardwarze, czyli kiepski montaż. A warunki jak opisane nie były na pewno sprzyjające. Oczywiście Kingston dzisiejszy NIE jest uważany za najbardziej godnego zaufania producenta, bo kombinuje. Chipsy sa i tak podobne, najważniejsze jak się je montuje do kupy. Różnica może być w detalach, jak niski pobór prądu i odprowadzanie ciepła.
Największym błędem był wyjazd z nową kartą. Miałem Sandiski, na których zawsze znikały zdjęcia po zrobieniu większej ilości 6D (chociaż robiąc na próbę kilka zdjęć wszystko wyglądało OK). Zdjęcia dawały się odzyskać ale oczywiście te karty zwróciłem.
Tak czy inaczej, obecnie nie używam kart mniejszych niż 32 Gb w 6D i nie mam takich planów. Gdybym chciał być super ostrożny na wyjątkowe okazje, najwyżej zapełniałbym tylko ułamek pojemności.
Pewnie "najłatwiej" odzyskać zdjęcia montując pamieci w identycznej karcie Kingston. Problemem może być to, że dwie karty Kingston rzadko są identyczne (moga mieć inne kontrolery). Ale i tak nie da się tego zrobić na stole kuchennym i dlatego jest drogo.