OK.
Sytuacja wyglądała tak:
- puszka w trybie M
- przysłona 2.0 - taką chciałem głębie ostrości
- czas migawki 1/400 - nie chciałem mieć poruszonego zdjęcia (ogniskowa 135mmm)
Efekt był taki, że zdjęcie niedoświetlone - ale nie jakoś dramatycznie.
No to biorę lampę, ustawiam tryb TTL i pozwalam dobrać moc błysku (ustawień puszki nie ruszam). Więc lampa w tym momencie mało błyska bo ekspozycji mało brakuje do szczęścia (już nie wnikam, że miałem słabe baterie i nie dało się doświetlić sceny - stąd w sumie cały ten temat i pytanie o moc błysku w trybie HSS).
Przy założeniu, że baterie są OK - dostaje dobrze doświetlone zdjęcie.
Teraz pytacie dlaczego takie krótkie czasy, że przecież 1/60 też zamrozi ruch bo lampa błyśnie.
Ale tutaj przy 1/400 lampa nie była jakimś gigantycznym/jedynym źródłem światła. Jeżeli zjechałbym do czasu 1/60 i zostawiłbym oczywiście przysłonę na 2.0 (żądana głębia ostrości) to wtedy ekspozycja byłaby pewnie lub prawie pewnie OK (scena rozjaśniłaby się o około 3EV). Wtedy lampa musnęła by lekko światłem, bo brakuje nic lub prawie nic, a zdjęcie pewnie byłoby poruszone bo obiektywem 135mm bez IS nie wiele zdziałam. Poruszone - mam na myśli "rozmydlone" kontury postaci (efekt 1/60s i moich niestabilnych rak) i na to błysk, który "dopala" i "zamraża" postać.
Zgadzam się z tym, że gdyby przy ekspozycji pierwotnej (1/400, 2.0, bez lampy) zdjęcie byłoby prawie czarne, to po dodaniu lampy jej udział byłby kluczowy i pewnie schodząc do 1/60 dalej by się taki udział utrzymywał. Czyli zdjęcie byłoby faktycznie nie poruszone z racji przewagi światła lampy nad zastanym.
Powiedzcie w którym momencie się mylę.