Hmmm... coś o tym wiem.
Swego czasu w moim mieście nic się nie działo fotograficznie, zacząłem działać. Powstało nieformalne stowarzyszenie, była grupa i... już jest inna, składająca się z części osób ze starego sładu. Ludzie dzięki mnie się poznali i... byłem im na przeszkodzie. Uważałem, że skoro coś potrafimy to róbmy to dobrze, spotykajmy się na plenerach w konretnym celu, nie po to by pstrykać na ilość do zapełnienia karty.
Jak to moja żona mówi, że tacy są ludzie.