Kalibracja się przydaje, bo skąd niby ten biedny światłomierz miałby wiedzieć co to w Twoim aparacie znaczy ISO100?
Nie jest żadną tajemnicą że trzy różne modele aparatów przy tych samych ustawieniach mogą dać różną ekspozycję :-)
A sam światłomierz to fajne narzędzie jak chcesz np. łatwo ustawić dwie różne lampy na taką samą moc.
Albo prześwietlić tło, ale niekoniecznie o pierdyliard EV.
Albo chcesz sobie ustawić ile światła wpadnie z lampy, a jaki ma być udział zastanego (no, nie wiem czy Polaris to umie, ale mój Sekonic potrafi).
Albo po prostu nie chce Ci się bawić w zgadywanie, tylko chcesz mieć od pierwszego strzału poprawną ekspozycję.
Można żyć bez światłomierza, ale jak się robi zdjęcia z błyskiem w manualu, to wygodnie jest go mieć.