Pitu pitu, cała masa ludzi dobrze z fotografii żyje, o psuciu rynku płaczą jedynie mało obrotni i bajko pisarze.
Pitu pitu, cała masa ludzi dobrze z fotografii żyje, o psuciu rynku płaczą jedynie mało obrotni i bajko pisarze.
moge byc bajkopisarzem :-)
ja żyje tylko z fotografii, niczym innym sie nie zajmuje wiec nie wiem czy jestem malo obrotny, ale moge byc, skoro takie jest Twoje zdanie
podam przyklad z ostatnich dni, zgłosiła się do mnie firma chcąca zakupić zdjecia sportowe do jakieś ogromnych banerów, 5 metrów na 2 metry, czy jakos tak, chcieli 6 zdjec w wersji elektronicznej z żuzla i siatkówki a z tego dwa poszły by na banery
zaproponowałem cene, dosc konkretna, mieli sie odezwac pare dni pozniej, nie oddzwonili nawet (brak szacunku), potem z innego zrodla dowiedzialem sie ze kupili owe zdjecia za jakieś marne 100zł
takich sytulacji jest wiele w ciagu roku, ja sie tym nie przejmuje za bardzo, ceny ktore podaje sa zawsze lekko zawyzone nawet, bo mi to obojetne czy sprzedam czy nie, fotografia sportowa nie jest moim zrodlem utrzymania i inigdy nie bedzie
Miałem prawie identyczną sytuację. Najpierw klub zadzwonił, że chciałby jedno zdjęcie na bilboard promujący mecz. Jako, że wiem, że Klub ledwo ciągnie stwierdziłem - czemu mam im nie pomóc. I to był mój błąd. Słowa dziękuję nie otrzymałem! Za to po pół roku zadzwonił do mnie menager klubu, że robią "klubowy napój energetyzujący" i chcą moją fotkę na etykietę butelki. Więc mówię, że nie ma problemu, ale skoro klub na tym zarabia ja też muszę. Podałem cenę zdjęcia - oczywiście było zdziwienie, że chce kasę. Więc wytłumaczyłem Panu, że za "dziękuje" to ja przysłowiowego chleba i sprzetu nie kupię, i ZUSu nie zapłacę. Owszem gazeta mi płaci za te zdjęcia ale to nie znaczy że innym oddam je za darmo. Pan obiecał za 2 dni zadzwonić - oczywiście wzięli fotkę od jakiegoś "łepka" pewnie za satysfakcję z podpisu na etykiecie....
Ludzie zacznijcie cenić swoją pracę, sprzęt....