To wcale nie musi być zły ruch Nikona. Mamy bowiem matryce FF klasy
20-24 Mpix, za chwilę możemy mieć więcej MPix. Nie mamy szkieł, które je
obsłużą. Tak naprawdę nie wiadomo, czy chwalone Nikkory 12-24 i 24-70
dadzą radę w rogach FF o 24 Mpix. Dużym problemem do przejścia jest
średnica bagnetu, która ogranicza wielkość tylnej soczewki. A tutaj
Nikon nie ma wesoło. Pamiętam, że w czasach DX mówiło się, że właśnie z
tej przyczyny Nikon nie zdecyduje się na wejście w FF (czy FX jak to
ostatecznie zostało nazwane), bo to pociąga za sobą duże trudności w
wykonaniu optyki dającej świetny obraz w całym kadrze. Więc zamiast
trzepać tanie puszki i bardzo drogie szkła do ich obsłużenia, a potem
grymasić na niezadowalające efekty, może warto zacząć od początku?

Średni format wcale nie musi być drogi. A już na pewno drogie nie są
obiektywy w nim stosowane. Zobaczcie na ceny stałek Mamiya:
http://www.pstryk.pl/browse:166/obie...ednioobrazkowe

Większość to klasa 2-4 tys zł, a obraz przez nich dawany jest świetny.
Bo mogą być to duże i wydajne konstrukcje, z dużymi soczewkami nie
ograniczanymi tak bagnetem jak w małym obrazku.

To co nabijało dotychczas cenę MF, to drogie duże matryce. A tu technologia
idzie tak szybko do przodu, że za chwilę wcale nie muszą być one drogie.
A jak w średni format wejdzie Nikon i Leica, zwiększy się konkurencja,
spadną ceny, zwiększy się ilość klientów i mamy samonapędzający się
mechanizm. Myślę, że w Nikonie to przekalkulowali.

Zauważcie, że wszystko schodzi w dół. Ficzery z kompaktów są teraz w
komórkach. W cenie niedawnych kompaktów kupuje się najtańsze lustrzanki
APS-C. W cenie niedawnych APS-C mamy już FF. Ten trend musi więc dotknąć
też i średni format. Trzy lata temu niektórzy z Was kupowali 5D za
kilkanaście tysięcy złotych. Za następne trzy lata, za podobną kwotę
będziecie kupowali średni format, bo tylko on będzie dawał jakość obrazu,
która uniknie degradacji poprzez niekończący się wyścig na megapiksele...