9 krzyżowych punktów kontra 1 krzyzowy i 8 liniowych skupionych ciasno w srodku kadru.
O ile jest gorszy - trudno powiedzieć, 5D nie używałem, mam za to 10D i 40D. W 10D boczne punkty bardzo często nie łapały, dlatego wyrobiłem nawyk przekadrowywania (co nie jest dobre przy jasnych szkłach z małą GO). W 40D boczne punkty są jak najbardziej działające. Nie tylko dla mnie ogromnym zaskczeniem było to, że Canon nie zastosował tego w 5DII. Jedynym wyjaśnieniem jest chyba chęć upchania jeszcze jednego aparatu w tym segmencie (3D), ale coraz mniej na to wskazuje.