Więc, aby było "równo i sprawiedliwie", pozwólmy wszystkim rodzicom np. 53 dzieci robić zdjęcia swoich pociech w tej ważnej chwili. A co - przecież to ich dzieci i ich uroczstość, więc nikt nie ma prawa im tego zabronić...
Efekt?
53 osoby (że nie policzę chrzestnych, wujków itp.) chodzące z aparatami po kościele i przepychające się wzajemnie pomiędzy ołtarzem i ławkami...
Właśnie m.in. w celu uniknięcia takiej sytuacji stworzono (fakt, że dawno i warto byłoby je uaktualnić) pewne zasady. Ostatecznie po to rodzice wynajmują fotografa, aby wszystkie dzieci miały zdjęcia, a jednocześnie aby uniknąć zbędnej bieganiny podczas uroczystości.