Witam wszystkich!
Czytam sobie CB od jakiegoś czasu, ze względu na to, że jestem amatorskim użytkownikiem aparatów właśnie tej marki. Po przeczytaniu tego wątku stwierdziłem, że zarejestruję się i dorzucę swoje 3gr. do tematu, który zaprzątał mi głowę od kilku lat. Chodzi o decyzję wyboru pomiędzy FF a APS-C. Do tej pory robiłem zdjęcia moją starą wysłużoną 50E + 28-135IS + 50/1.8 + 75-300usm, a przygodę z Canonem zacząłem od EOS 500 + 28-80 jakieś 12 lat temu, którego dość szybko (10lat temu) wymieniłem na tą właśnie ulubioną 50tkę i sukcesywnie dokupowane obiektywy. Zdjęć w sumie napstrykałem co niemiara, kilka ślubów, chrztów, ale wszystko raczej w rodzinnym gronie i w celach niekomercyjnych. Muszę przyznać, że obiektyw 28-135, mimo że ciemny spisywał się do tych celów całkiem przyzwoicie, szczególnie na fuji NPH + 550EX właściwie muszę przyznać, że światła mi nie brakowało, poza zastosowaniami typowo portretowymi.
Kilka lat temu, gdy pojawiły się pierwsze lustrzanki cyfrowe, zaczęła się moja rozterka oczekiwania na FF. Kupiłem sobie cyfrowego kompakta, w zasadzie głównie ze względu na narty, bo z lustrzanką strach jest jeździć. Kompaktem robiłem w końcu coraz więcej zdjęć, ze względu na łatwość cyfrowej obróbki. Niestety jak to kompakt, posiada mnóstwo ograniczeń w stosunku do lustrzanki. Czekałem więc dalej na FF, ze względu na wszystkie zalety pełnej klatki, na obiektywy, do których się przyzwyczaiłem i w zasadzie w ogóle nie brałem pod uwagę wchodzenia w EF-s. Z czasem zdjęć lustrzanką robiłem coraz mniej, a wszystkie z kompakta wychodziły jakieś takie płaskie i do niczego... W końcu przez ostatnie 2 lata zdjęcia robiłem tylko jak pożyczałem od ojca D70 do zrobienia kilku ślubów u znajomych... Za każdym razem gdy pożyczałem aparat ztwierdzałem: operowanie lustrzanką to jednak zupełnie inny komfort pracy! Zacząłem się więc rozglądać za 5D... sprzęt drogi, trudno poczekam aż stanieje... czekam i czekam, oglądam tylko zdjęcia i właściwie drażni mnie, że nic nie pstrykam...
W końcu jakiś czas temu stwierdziłem, że w zasadzie w kwestii fotografii, to chyba zaczynam się już cofać... Żadnych nowych zdjęć, doświadczeń, w głowie tylko FF.... Czekam....
Jakieś 3tyg temu się złamałem...
Zdecydowałem się w końcu na zakup 40D + 17-55 IS...
I odżyłem...
W końcu znowu się rozwijam, wreszcie mam jasnego zoom'a z bardzo fajnymi parametrami...
Radość z pstrykania jest oczywiście nie do opisania.
A przecież mogłem wybrać 5D i zostać na początek przy starych obiektywach, a jednak zdecydowałem się na crop'a....
Oto moje argumenty:
Chciałem mieć jasny obiektyw o zakresie dla FF około 24 - 100, zakup 5D i 24-105 byłby przynajmniej około 4000 droższy, poza tym po co mi wtedy byłby 28-135.
Teraz 28-135 po zamontowaniu do cropa daje mi na końcu około 215, co całkiem sympatycznie można wykorzystać.
Z 50tki zrobiła się fajna portretówka (80 dla crop'a)
75-300 bez IS w zasadzie bardzo rzadko używany, ale tani i słaby, więc nie jest mi go zbytnio żal, ale czasem może ze statywem go użyję...
5D trochę już stara konstrukcja, choć nadal bardzo dobra, ale kilka drobnych elementów typu czyszczenie matrycy i przycisk AF-ON w 40D wydaje mi się dość przydatnych
FF ma dodatkową wadę, że jest FF, czyli trzeba mieć dobre obiektywy a te i tak przymykać, żeby nie było winiety. Trzeba uważać na dystorsje w nie L'kach, a pakowanie się w 24-70 i 70-200 to już nie ta liga cenowa dla amatora... Oczywiście amator jeszcze trochę może ponarzekać na brak lampy wbudowanej w 5D, ale jak się ma zewnętrzną to problem nie istnieje...
I tak poza tym sobie wymyśliłem, że przecież na 5D świat się nie kończy, za jakiś czas pojawi się być może nowy aparat FF z nowymi możliwościami, może zacznę lepiej zarabiać, wtedy może będzie mnie stać na dokupienie ewentualnie FF i do niego obiektywów, a cropa oddam żonie, albo dziecku... Doświadczeń jakich nabędę przez ten czas nic mi nie zwróci, a zdjęcia przynajmniej będę robić obiektywami o takich parametrach (światło, ogniskowa) jakie najchętniej chciałbym wykorzystywać...
Gdybym nie kupił 17-55, ciągle miałbym brak szerokiego kąta i światła... rozważałem jeszcze 17-40 i crop'a ale ten niestety nie ma IS'a, do którego przy 28-135 się bardzo przyzwyczaiłem, a ten w 17-55 jest po prostu jak dla mnie rewelacyjny... Przy dość ciężkim zestawie (40D+Grip+17-55 2,2kg) potrafię utrzymać czasy nawet w okolicach 0,5s! przy 17mm, oczywiście wtedy jakość jest być może akceptowalna tylko dla mnie... ;-)
Taką drogę ja wybrałem i wydaje mi się, że dla moich, jak najbardziej amatorskich zastosowań, właśnie taki sprzęt daje bardzo dużo możliwości, a posługiwanie się nim - wiele radości. Znacznie bardziej dla mnie teraz ważne jest nabieranie doświadczeń niż czekanie i gryzienie się, że APS-C to nie ta jakość, to ślepa uliczka itd...
Trzeba robić zdjęcia i cały czas się rozwijać, to wg mnie jest ważniejsze niż jakiś tam sprzęt...
Oczywiście zawodowcy i ludzie o wyższych aspiracjach być może powinni wybrać inną drogę, ale na prawdę dla amatora, crop z dobrym spacer-zoom'em myślę, że starczy jeszcze na parę lat, a jeśli nawet pojawi się nowy super wypasiony FF, sam robiący foty i w cenie 1000pln, to i tak ten stary już wtedy crop będzie jeszcze robił całkiem dobre i akceptowalne zdjęcia...
W ten sposób wyleczyłem się z FF ;-)
Pozdrawiam,
Michał
P.S.
na razie się wyleczyłem ;-)