Ciekawie podany temat. Pozwolę sobie przedstawić punkt widzenia amatora Robię tylko RAW-y. Nie dlatego, że jestem wybitnym estetą, jestem zwyczajnym amatorem, fotografuję głównie moje wycieczki turystyczne, troche portretu, trochę do kotleta, jednym słowem co sie da. Za poprzedniej komuny byłem posiadaczem Zenita i lubiłem slajdy. Problemem była zawsze temperatura światła, nie posiadałem filtrów korekcyjnych, gdyż przekraczało to moje mizerne możliwości finansowe. Nie miałem czym walczyć z zafarbem. Jedną z zalet fotografii cyfrowej jest RAW, gdzie mogę sobie bez najmniejszego problemu wprowadzić stosowna korekcję balansu bieli. Czynność nie jest uciążliwa nawet przy setkach plików. Często używam wzorca bieli i wykonuję zawsze kilka dodatkowych zdjęć, na których w sposób banalny dokonuję kalibracji. Usawienia przenoszę na kolejne RAW-y i tyle. Czasem przy wysokim kontraście oświetlenia podciągam cienie, robię jpeg-a i koniec zabawy. Wyostrzania zazwyczaj nie stosuję, gdyż nie lubię zdjęć trącających sztucznością. Co do szumów, to specjalnie z nimi nie walczę, na papierze szumu nie widać. Nie lubię natomiast aparatów, które same odszumiają. Razi mnie widok jesiennego liścia, który ma jednolitą zółtą powierzchnię i wygląda jak plastikowy, bo ktoś za mnie postanowił zrobić mi "dobrze" i odszumił obraz brutalnie mordując drobne detale. To była zresztą główna przyczyna pozbycia się N D50. Podsumowując, jestem amatorem, nie pretenduję do tytułu artysty, maniaka, czy onanisty, ale jako świadomy Obywatel IVRP mam prawo do robienia fotografii technicznie nienagannych. To umożliwia mi RAW. KONIEC.