Niczego nie mylę. Z punktu widzenia ekonomii naciśnięcie guzika w aparacie (wiem, wiem: jeszcze stylizacja, makijaż, modelka, kostiumy, obróbka, amortyzacja samochodu itd.) jest takim samym towarem rynkowym jak 15-letni złom. Jedyna istotna różnica między tymi przypadkami jest taka, że guzik w aparacie naciska ktoś inny, a złom rozdajesz Ty.
A propos jabłek.
We wsi gdzie mieszkam i chodzę sobie z psem na spacery rośnie stara dzika jabłoń, która rodzi jesienią niezwykle smaczne, w staromodny sposób, jabłka.
O - tu ptaszka ostatnio na niej zrobiłem
https://www.canon-board.info/threads...=1#post1445875
No i ludzie jesienią chodzą i zrywają sobie trochę. Na początku to co sięgną z ziemi, potem jakieś stołki, przedłużki do zrywania - ale nikt nie przesadza i nie kosi wszystkiego. Nie naruszają w ten sposób rynku hurtowego, ale detaliczny jak najbardziej.
Też byś zerwał i posmakował dobrego jabłka, soczystego, lekko kwaskowatego... każdy by popróbował. Ale według Twojej ekonomii, gdybyś był sadownikiem, to trzeba by ją ściąć, żeby nie psuła rynku. A nie jest daleko, bo mieszkam około 40 minut jazdy od centrum Gdyni. Trzeba być czujnym.