Pamiętam, gdy w '70 jeszcze będąc w technikum, z wypiekami na twarzach, czytaliśmy z kumplami z kółka fotograficznego artykuł w Foto-Kurierze o Minolcie 7000
W sytuacji, gdy najbardziej zaawansowanymi sprzętami, z jakimi mogliśmy mieć do czynienia, były Zenit TTL i Pentacon Six TL, opowieść o aparacie z AF, który naprawdę działa, i jest zmotoryzowany, brzmiała jak baśń z tysiąca i jednej nocy.
Chodziliśmy też do Empiku, aby na miejscu przeglądać Amateur Photographer i robiąc zdjęcia Zorkami i Kievami wyobrażaliśmy sobie owe Pentaxy, Canony, Olympusy, Minolty, Nikony, Rolleiflexy, Chinony, Cosiny i Voigtlaendery, jak byśmy już je mieli
--- Kolejny post ---
Fakt. Powstało parę modeli tak daleko odbiegających od stawki, jak właśnie ta Minolta, której AF w tym czasie równał z ziemią wszystkie inne, jak EOS 3 na koniec ery lustrzanek na film, czy chociażby mój Olympus OM-4, albo Pentax LX, czy Canon F1 New oraz Nikon F3.