Jeśli ten aparat przy tej cenie i nowym bagnecie (co ma pewne konsekwencje) nie ma wyśmienitego AF z matrycy to nie widzę sensu przesiadki z DSLR. 6d2 w tej chwili kupimy nowe za 6500zł.

W EOS R zyskujemy lepszą ocenę ekspozycji z EVF. Co mnie do końca nie przekonuje, bo w jakimś tam stopniu na LV też mogę to ocenić. Lepsze potwierdzenie ostrzenia manualnego. Tu ciekawy jestem jak to działa na szkłach niesystemowych, typowych manualach np. voigtlander, zeiss itp. Tracimy za to żywotność baterii. W 6d2 mogę zrobić na jednej 1500-2200 zdjęć. W R, z tego co piszą, tylko 300-400. Więc muszę naładować 5 sztuk na takie samo zlecenie.

Wszystko więc determinuje działanie AFu z matrycy, który w teorii ma być idealny - bez BF, FF, bez uciążliwej mikrokalibracji, w standardowych warunkach zawsze idealnie celny, w szczególności na jasnych stałkach. Jak jest na prawdę? Opinie w necie są różne. Bardzo bym chciał, aby to wszystko o nowej koncepcji AF-u było prawdą. Serio, chętnie kupie aparat canona, na którym będzie się komfortowo pracowało na przesłonach f1.4-2.8. Bez każdorazowego, wielokrotnego powtarzania ujęć aby mieć to dobrze trafione. Bez łapania ostrości punktem centralnym i przekadrowywania itd.

A tak swoją drogą jeśli w nowym 5d mkV dadzą odchylany,dotykowy ekran z DPAF, z możliwością wyboru małego pola AF + face/eye detection to, czy na ML ciągle będzie taki sam popyt?