Jest pewniejszy, szczególnie jeśli chodzi o AF, szybszy i celniejszy (nie mówię tu o sporcie tylko o pracy w ciemnych, klubowych warunkach), lepiej współpracuje ze szkłami (50/1.4 którą chciałem słać do serwisu po obejrzeniu co wyprawia z 7D po przesiadce na 6D wróciła do łask z przytupem) Niemniej w 7D musiałem te 5-7 klatek wystrzelić żeby być pewnym, że nie zdarzy mi się żaden psikus w stylu out of focus, tu jedna przeważnie wystarcza o ile obiekt sie nie przemieści w momencie wykonywania zdjęcia. Poza tym wysokie iso, robię zdjęcia na spokojnie o których 7D nie mogłem nawet marzyć że zrobię, tam iso 6400 włączałem jak już naprawdę było makabrycznie i ze łzami w oczach wiedząc, że te klatki będą tak bardziej żeby były, a nie żeby coś z nich było. Tu autoiso mam ustwione do 12800 defaultowo, a jak muszę popchnąć do 25600 to niepłacze bo wiem że da radę. Trzecia rzecz DR - która w 7D jak się okazało jest naprawdę ograniczona. Wiem że 6D demonem DR też nie jest ale daje dużo wiecej niż 7D, znowu możliwość zrobienia czegoś czego 7D nie byłem w stanie wykonać bez bracketingu i sklejania 2 fot w PS-ie. Nawet na rawach. Dla mnie te trzy cechy są wystarczające żeby mówić o przepaści - przynajmniej w zakresie w jakim ja użytkuję ten aparat do pracy . Naprawe nie wiem czemu próbujesz nie przekonać że to są porównywalne aparaty. Pracowałem bardzo intensywnie na 7D przez 3 lata, znam to body i jego możliwości dość dokładnie. Widzę też co teraz moge robić z 6D czego wcześniej nie mogłem. Dla mnie przepaść...