Bo ThinkPady to są laptopy przede wszystkim o biznesowym charakterze, które mają co najmniej tyle samo - jeśli nie więcej - różnych niuansów w tym kierunku. Na przykład: dostępność różnych wariantów stacji bazowych, system powietrznej poduszki (czyli wbudowany akcelerometr, na podstawie którego komputer może zatrzymać pracę dysków w sytuacji kiedy laptop np. spada ze stołu na ziemię), systemy zabezpieczeń i szyfrowania, metalowe zawiasy ekranu (dzięki którym nie trzeba się bać podnosić komputer za monitor, a nie za podstawę), lampka oświetlająca klawiaturę (dostępna w czasach, kiedy Apple nie wiedziało co to klawiatura wysepkowa, nie wspominając już nawet o jej podświetleniu) i tak dalej. To są fajne użytkowe cechy po jednej i drugiej stronie, które wprawdzie są obecne, ale nie mają aż tak wielkiego wpływu na kwestię który laptop jest lepszy dla fotografa.
--- Kolejny post ---
To musimy dogadać się czym jest funkcjonalność, aby prowadzić taką dyskusję. Dla mnie w kontekście komputera dla fotografa funkcjonalność jest możliwością sprawnego obrobienia zdjęcia. Czyli, przekładając to na sprzęt, chodzi o dobry ekran, dobry procesor i pamięć RAM. Zgoda na to, że jeden i drugi system zapewnia to z niemal identyczną wydajnością (w sensie angielskiego słowa performance), a wybieramy między szerokogamutowym ekranem TN a normalnogamutowym IPS-em - oba o wysokiej gęstości pikseli. Kiedy przechodzimy do portfela, rachunek za system o podobnej wydajności w Apple płaci się więcej - to jest raczej bezsporne. Ile więcej, czy to więcej ma znaczenie dla danej osoby - to jest oczywiście sprawa indywidualna, ale obiektywnie jest tak, że więcej. Jak jeszcze weźmiemy pod uwagę kwestię taką jak gwarancja, to już w ogóle robi się ciekawie. Może jest to porównywanie jabłek do pomarańczy, no ale jakieś porównanie jest tu jednak niezbędne, żeby dojść do jakiegoś wniosku, każdy dla siebie.