Axidus śledzi wątek- inni też zaglądają.:grin:
Chłopaki! Więcej zdjęć dawać!
Zbyszko zaaranżował sugestię, że w menu knajpy była 85-tka...
Cóż, w podsumowaniu powiem, że znowu pogoda była za dobra (jak w Pławniowicach) i wychodzi na to, ze jak idziemy na architekturę to mamy pogodę za dobrą ale i tak nas tylko raz pomoczyło, więc ogólnie nie jest źle z naszym szczęściem do warunków.
Trzeba by pomyśleć nad jesienią lub zimą na Nikiszu- poranne mgiełki i puste uliczki to jest to!
No i wstawać o 4:00 nie trzeba.;-)
Jak było? Sympatycznie, na ludzie jak zawsze, wesoło i towarzysko. Mamy już ten komfort, że na Nikiszu aby zdjęcia robić, nie trzeba się już "wykupywać" flaszką lub fajkami albo chodzić w grupie.
Ta enklawa żyje wprawdzie swoim życiem, ale to już nie te czasy, gdy pod familokami parkowały same Maluchy i FSO a łebki po ulicach urządzały polowanie na frajerów.
Mnie uderzyło jedno- w wielu oknach ozdoby (wcale nie kibicowskie) różnego typu- ot, tak na ożywienie takich samych okien. Ludziom się chce coś wymyślać, coś wnieść do swoich "elewacji". Miejscami wygląda to jak okna przedszkola. No i te dzieciaki- jedne pyskate (paru naprawdę małoletnich szczawi z fajkami w ręku rzuciło w naszą stroną "Macie przeje...e!"- ale chyba im się tylko wydawało), inne osamotnione na tych jednostajnie wyglądających uliczkach, wychodzące z nietypowych drzwi (a czasami raczej czegoś, co ma je zastępować...) na dwór.
Cechą rzucającą się zaraz w oczy są wściekle czerwone wnęki okien i parapety- to się nie zmieniło od lat.
Jak już wyeksplorowaliśmy "center of the Nikiszowiec City" to udaliśmy się na "after-foto-party" do miejscowej, dość nieoczekiwanie eleganckiej jak na to miejsce knajpy STIG. Na dworze upał, sun daje czadu, pary ślubne z fotografami kombinują jak tu uzyskać zajeb..i wyjątkowe foty w miejscach, gdzie masa innych par i fotografów robi pewnie dokładnie to samo a tymczasem my sobie siedzieliśmy i opowiadaliśmy przy obiadku i poczęstunku jak to w dalszych i bliższych krajach bywało jest a może i będzie (rewelą była relacja Azaela z epopei pod tytułem "Jedziemy na Ukrainę i z powrotem"...)
Każda podróż dostarcza niespodzianek. Tym bardziej nam miło, że nasz gość- podróżniczka Najeli- dobrze się czuła i na Śląsku i na pograniczu a nawet w Czechach i że Nikisz oraz my pozostawią jej chyba same pozytywne wspomnienia.
Jak dobrze pójdzie, to się jeszcze spotkamy.
Raz jeszcze dziękuję wszystkim za przybycie i dołożenie się do atmosfery spotkania.
MacB teraz żyje pod stresem- wszyscy od niego będą oczekiwali zajeb...zdjęć...
No bo jakżeby inaczej z tym co ma.;-):-)