Bardzo daleko idące wnioski wyciągasz, szkoda tylko że kompletnie nieuprawnione.
Po pierwsze, w omawianym przypadku trzeba mieć ciężką zaćmę żeby mówić o inspiracji. Jeśli to nie jest plagiat, to co nim jest?
Po drugie - link do sprawy frustrata-rozwodnika zupełnie nie jest związany z tematem (poza faktem, że mowa o zdjęciach ślubnych).