12 załącznik(ów)
Viltrox AF 33 mm f/1,4 test
Wczoraj dotarł do mnie obiektyw VILTROX AF 33 mm f/1,4 z mocowaniem Canon EF-M i z mety zabrałem się za jego prowizoryczne testowanie, a że z czasem u mnie ostatnio krucho, to go wziąłem na nocną zmianę do roboty.
Po pierwsze- opis sprzętu.
Obiektyw jest wykonany pancernie, całkowicie z metalu (szkło pomijam), sprawia wrażenie części jakiejś skrzyni biegów, czy innego motoreduktora, które to skojarzenie nasuwa się trochę później, gdy dochodzi się do omówienia pewnego akcesorium. Wszystko jest wykonane precyzyjnie i elegancko, oraz również elegancko pracuje.
Co by nie powiedzieć, jest to poważny kawał słoja :D Gabarytami i wagą pokonuje oryginalnego C 32/1,4 EF-M, ale w negatywnym sensie, bo jest większy i cięższy. Ten obiektyw jest praktycznie tej samej średnicy, co EF 1,8/50 mm Mk I, a jego długość jest o jakieś 3 mm większa od owej pięćdziesiątki z założoną przejściówką EF/EF-M. Jednakże jest aż o 12 g lżejszy od 50 mm + adapter :D, ale... Jest pewne ale. Pięćdziesiątka, z racji głęboko schowanej soczewki przedniej, może się obyć bez filtra, osłony przeciwsłonecznej, a nawet bez dekla, natomiast bez tych atrybutów męskości nie może się obyć VILTROX, bo przednie szkło prawie że sterczy do przodu (mimo, że jest płaskie). Po założeniu jakiegokolwiek filtra długość jego stosownie wzrasta, a z deklem jeszcze bardziej, no i zostaje jeszcze kwestia osłony przeciwsłonecznej.
I tu następuje tak kuriozalne zjawisko, z jakim się jeszcze w swoim niekrótkim życiu jeszcze nie spotkałem. Otóż VILTROX dołącza osłonę przeciwsłoneczną i to jest właśnie owo kuriozum. A o co chodzi?
Osłona jest wręcz olbrzymia, bardzo głęboka, i wykonana z aluminiowej, prostej rury, o grubej ściance. Od przodu ma wyfrezowany tulipan, a z tyłu przykręcony śrubkami plastikowy pierścień ze złączem bagnetowym. Natomiast wgląd do wnętrza owej osłony wywołał u mnie szok, gdy zobaczyłem w nim wyfrezowane głębokie, dookolne, rowki z ostrymi grzbietami (jak gwint), wykończone czarnym anodowaniem NA WYSOKI POŁYSK! No, to się świeci, jak psu jajca, i właśnie tego jeszcze w życiu nie widziałem: osłony przeciwsłonecznej z lustrzanym wykończeniem od wewnątrz! No i, jak ze wszystkim, kiedyś ten pierwszy raz musiał nastąpić :evil:
Następne kuriozum związane z ową osłoną (bo to poprzednie, to bynajmniej nie koniec sensacji) jest takie, że zakładanie owej osłony w pozycji odwrotnej na obiektyw nieuchronnie prowadzi do szorowania o siebie metalowego "gwintu" w osłonie z podłużnymi rowkami na metalowym pierścieniu ręcznego nastawiania ostrości, a to zmierza do sponiewierania jednego i drugiego w oka mgnieniu. I właśnie to zaczyna mi się kojarzyć z montażem jakiejś przekładni ślimakowo-planetarnej, o ile coś takiego w ogóle istnieje. Zaprawdę, powiadam Wam, że wymaga to minerskiej precyzji. Na dodatek ta osłona jest absurdalnie pancerna, i- co za tym idzie- ciężka.
Ale to nie koniec. Osłony tej nie idzie zdjąć z obiektywu, gdy ma on założony dekielek, bo on ją blokuje. Tego też chyba jeszcze nie grali, ale tu nie będę się spierał, bo nie jestem kinomanem.
Po chwilowej- aczkolwiek ciężkiej- konsternacji, podjąłem decyzję, że ta osłona nie ma racji bytu, gdy ja jestem w pobliżu, i zacząłem się rozglądać po swoich innych szpejach, czym by tu można było ją zastąpić nie tworząc konkurencji lufie "RUDEGO", i odkryłem, że da się zastosować osłonę EW-54 od kitowego EF-M 18-55 mm. Średnica pasuje, bagnet ma luz obwodowy kilka stopni, ale zatrzaskuje się i nie spada, więc da się radę zastąpić nią oryginał.
Jedziemy dalej. Obiektyw ma nie występujący w obiektywach Canona pierścień do ręcznego ustawiana przesłony. Pierścień ten pracuje bezstopniowo, bez żadnej zapadki, a na jednym z krańców ma położenie A, w którym wartość przesłony wybiera się z korpusu aparatu. W zakresie sterowania ręcznego jest podziałka co 1/3 EV i bardzo precyzyjnie wartość aktualnej przesłony jest przenoszona na wskazania wyświetlacza i celownika, więc nic się nie robi po omacku (mimo, że się robi). Niewątpliwą zaletą tego ręcznego sterowania (poza jakąś przydatnością przy filmowaniu, co mi akurat wisi i powiewa) jest natychmiastowy podgląd głębi ostrości.
Piętą achillesową tego pierścienia jest jednakże jego umieszczenie przy samym bagnecie. Ponieważ obiektyw jest pękaty już zaraz za bagnetem (tubus ma większą średnicę od flanszy bagnetu), to palce obracające pierścień szybko napotykają palce ręki trzymającej aparat, które i tak się ledwo mieszczą pomiędzy chwytem, a obiektywem. Pełny zakres obrotu pierścienia wynosi ca 90°, więc przy naturalnym jego chwycie zakres ruchu obejmuje przesłony od pełnej dziury do f/4, a potem trzeba go chwytać inaczej. O tym, że obracając nim notorycznie szoruje się łapą po wystającej obudowie EVF i lampy błyskowej (Canon M5 i M50)litościwie nie wspomnę. Pomimo tych niedogodności pierścień pracuje bardzo dobrze i robi swoją robotę, a to jest duży plus.
Goły obiektyw waży ca 282 g, a z filtrem i przednim deklem ok. 304 g, przez co niedaleko mu do ważącego 375 g EF-S 4-5,6/55-250 mm STM. Przerażające, ale klocowatość współczesnych jasnych stałek jest chorobą zakaźną na miarę COVID-a :evil:
Dalej jest już tylko lepiej.
Obiektyw ostrzy szybko, bezgłośnie, i raczej precyzyjnie. Piszę "raczej", bo za mało miałem czasu na wyciągnięcie radykalnego wniosku, ale- póki co- jest dobrze.
No i to, co najważniejsze: obiektyw jest ostry od pełnego otworu, i ma całkiem dobry rozkład ostrości w kadrze, nawet na pełnej dziurze. Nie miałem jeszcze czasu na ocenę krzywizny pola tego obiektywu, ale spodziewam się, że nawet przy niezupełnym skorygowaniu na płaszczyznę da się ostrzyć bardzo dobrze na dowolny punkt w kadrze. Obiektyw Canona- z tego, co się orientuję- jest z kolei bardzo dobrze skorygowany na płaszczyznę.
Bardzo chałupniczo próbowałem porównać ostrość VILTROX-a do EF 1,8/50 Mk I przy zbliżonej skali odwzorowania, i z tego porównania VILTROX nie ma się czego wstydzić. Zdjęcia na pełnym otworze są użyteczne, od f/1,6 już następuje widoczna poprawa, przy f/1,8 konkuruje z canonowską 50-tką, a od f/2 jest bardzo dobrze.
Wszystkie fotki na pełnym otworze, pełna wielkość pliku
Załącznik 5731
Załącznik 5732
Załącznik 5733
Załącznik 5734
Załącznik 5735
Załącznik 5736
Załącznik 5737
Załącznik 5738
Załącznik 5739
Załącznik 5740
Załącznik 5741
Ostatnie zdjęcie przy f/1,8
Załącznik 5742
Proszę wziąć poprawkę na zdjęcia z ręki i przy sztucznym świetle zastanym, co w oczywisty sposób wpływa na mniejszą ostrość wynikową, oraz brak jakiejkolwiek korekcji w aparacie (aberracje, winietowanie).
Kilka fotek strzelonych żonie jeszcze za dnia na przesłonach od f/1,6 do f/2,8 pokazało mi, że obiektyw jest wart chybionym zakupem, a cena, którą zapłaciłem za niego (ca 840 PLN) wraz z giftami (gruszka, ścierka, pędzelek z gąbką plus filtr UV slim ) osładza wszelkie niedostatki.
Odp: Viltrox AF 33 mm f/1,4 test
Errata do ostatniego akapitu: powinno być "obiektyw nie jest chybionym zakupem".
Odp: Viltrox AF 33 mm f/1,4 test
Zdjęcia pewnie nie są całkiem miarodajne, ale - jak widzę - 32/1.4 wychodzi obronną ręką. Z drugiej strony za te pieniądze... Ja chętnie przytuliłbym Viltroksa 23/1.4 zamiast ef-m 22/2. Gdzie kupiłeś, że wyszło tak tanio?
1 załącznik(ów)
Odp: Viltrox AF 33 mm f/1,4 test
Cytat:
Zamieszczone przez
bzdura1979
Zdjęcia pewnie nie są całkiem miarodajne, ale - jak widzę - 32/1.4 wychodzi obronną ręką. Z drugiej strony za te pieniądze... Ja chętnie przytuliłbym Viltroksa 23/1.4 zamiast ef-m 22/2. Gdzie kupiłeś, że wyszło tak tanio?
Przewaliłem cały Aliexpress aby znaleźć jak najtaniej. De facto, po sprawdzeniu, okazało się, że kupiłem za 851,60 PLN, a teraz ten sprzedawca oferuje za 922,94 PLN. Albo się zaczął cenić, albo waluta skoczyła, albo jedno i drugie. Tak, czy owak, dalej to jest chyba najtańsza oferta https://pl.aliexpress.com/item/10050...4a5b5c0f7KEBwl
Natomiast co do ostrości, to pokazuję teraz zestawienie wycinków 100% zrobionych przy f/1,4 i f/1,6
Załącznik 5743
Jedną rzecz muszę sprostować: da się zdjąć i założyć oryginalną osłonę przy założonym oryginalnym deklu. Czasami. Czasami się nie da i trzeba rzeźbić, jak koń pod górę, aby trafić na właściwy moment. Sytuację radykalnie ratuje zamiana oryginalnego dekla na canonowski.
1 załącznik(ów)
Odp: Viltrox AF 33 mm f/1,4 test
Jest całkiem przyzwoicie, ale jednak EF-M 32/1.4 bardzo wysoko zawiesił poprzeczkę, moim zdaniem najlepszy obiektyw w systemie. Poniżej crop 100% z 32MP matrycy Canona M6II na standardowych ustawieniach LR (na 1.4). Ten Chińczyk ma też 23/1.4 za 256$. Hmmm... Widziałem kilka testów i sporo zdjęć z 23mm i poza kiepską minimalną odległością ostrzenia wszystko mi się w nim podoba.
Załącznik 5744
Odp: Viltrox AF 33 mm f/1,4 test
Pierwsze primo jest takie, że na swoim zdjęciu masz ca 2 x większą skalę odwzorowania, więc masz więcej szczegółów.
A drugie primo jest takie, że nie po to kupuję obiektyw quasi-standardowy, aby oglądać zdjęcia pod mikroskopem, lecz w pełnym kadrze. Stuprocentowe kropy mnie interesują z teleobiektywów, które używam do fotografii przyrodniczej, bo tam z reguły większość kadru jest do wywalenia z racji nieustającego deficytu ogniskowej.
Trzecie primo to wywoływaczka RAW-ów i metoda ostrzenia. Ja to zrobiłem na szybko w DPP, bo LR nie mam, a DPP algorytmy ostrzenia ma takie sobie. Tu użyłem unsharp mask, który mocno podciąga mikrokontrast i wydobywa faktury, ale daje plastikowy wygląd ogólny, i nadaje się generalnie do zdjęć nie grzeszących ostrością. Do tych ostrych używam opcji sharpness, która gorzej wydobywa tekstury, ale nie daje takich efektów halo i innych artefaktów.
No i jeszcze czas naświetlania- u mnie 1/100 s, a u Ciebie chyba znacznie szybciej, co ma znaczenie.
Canon naprawdę wysoko ustawił poprzeczkę, ale Viltrox od f/2 może z nim konkurować, co jest do zaakceptowania w sytuacji, gdy w segmencie APS-C obiektyw ze światłem f/2,8 już jest świętem, a wszystko, co jaśniejsze, to albo leży i kwiczy po rogach, albo ma nieznośną aberrację chromatyczną.
Odp: Viltrox AF 33 mm f/1,4 test
Toteż ja uważam, że Viltrox generalnie daje radę. Faktem jest, że u mnie było 1/1600s.
Cytat:
Zamieszczone przez
atsf
Canon naprawdę wysoko ustawił poprzeczkę, ale Viltrox od f/2 może z nim konkurować, co jest do zaakceptowania w sytuacji, gdy w segmencie APS-C obiektyw ze światłem f/2,8 już jest świętem, a wszystko, co jaśniejsze, to albo leży i kwiczy po rogach, albo ma nieznośną aberrację chromatyczną.
Amen.
4 załącznik(ów)
Odp: Viltrox AF 33 mm f/1,4 test
Porównywanie zdjęć różnych motywów, wykonanych różnymi aparatami, w różnych warunkach, i wywołanych na różne sposoby- żadnego sensu nie ma.
Dlatego też postanowiłem obrazki z Viltroxa zestawić z obrazkami z C 50 mm f/1,8 Mk I wykonanymi na tym samym motywie, i bez postprocesu, przy ręcznym ostrzeniu. 100% kropy poniżej.
f/2,8
Załącznik 5747
f/2,0
Załącznik 5748
Canon f/1,8 vs Viltrox f/1,6
Załącznik 5749
Viltrox na f/1,4 i f/1,6
Załącznik 5750
Co zaskakujące, obiektyw w EXIF-ie zgłasza się jako 23 mm f/1,4, a nie 33 mm, ale to jednak jest 33 mm:)
10 załącznik(ów)
Odp: Viltrox AF 33 mm f/1,4 test
Zdjęcia plenerowe:
f/1,4
Załącznik 5759
f/1,6
Załącznik 5760
f/1,8
Załącznik 5761
f/2,0
Załącznik 5762
f/2,8
Załącznik 5763
f/4
Załącznik 5764
f/5,6
Załącznik 5765
f/8,0
Załącznik 5766
Porównanie Viltroxa przy f/1,4 z odpowiadającą mu f/2,2 na pełnej klatce, z obiektywem EF 1,8/50 Mk I + C 6D. Zdjęcie z 6D ekstrapolowane do 24 Mp.
Załącznik 5767
Porównanie Viltroxa przy f/1,8 z odpowiadająca mu f/2,8 na FF. z obiektywem EF 1,8/50 Mk I + C 6D. Zdjęcie z 6D ekstrapolowane do 24 Mp.
Załącznik 5768
Odp: Viltrox AF 33 mm f/1,4 test
No i ciekawostki :evil:
Dopiero prawie dwa tygodnie po zakupieniu tego obiektywu naszła mnie chęć założenia go do EOS-a M2. No cóż, w bagnet dał się włożyć, ale dalej lipa. Nie działa. Wcale. Zawiesza aparat w taki sposób, że bez wyjęcia baterii i włożenia jej z powrotem nie działa żaden obiektyw. Można za to obsługiwać menu i przeglądać zdjęcia- tyle dobrego. Wgranie najnowszego softu do obiektywu v. 1.0.7, oraz firmware 1.0.4 do korpusu, nie pomogło. Ten typ tak ma i po konsultacji ze sprzedawcą ustaliłem, że te sprzęty są ze sobą niekompatybilne. Natomiast aktualizacja softu wyleczyła obiektyw z durnowatego wskazania w EXIF, jakoby to był model AF 23 mm f/1,4.
Swoją drogą, gdybym zakupił tylko ten obiektyw do zastosowania z M2, a nie zakupił wcześniej używanego M5, który to dopiero mnie natchnął chcicą dalszego inwestowania w ten- pożal się Boże- system, to bym się wk... nie na żarty. Legendarna niekompatybilność sprzętu Canona w wyrobami innych producentów i tym razem dała się we znaki w sposób bezdyskusyjnie obrzydliwy, bo to nie są jakieś drobne niedomagania, lecz całkowity brak współpracy. Aparat nie widzi obiektywu i nie przekazuje obrazu, czyli nie robi zdjęć wcale. Lista niekompatybilnych z tym obiektywem korpusów serii M zapewne jest dłuższa jak nie ze względu na model, to ze względu na oprogramowanie, i lepiej się o tym przekonać przed zakupem, tyle że nie ma skąd wziąć tych informacji.
Przy okazji omawiania kwestii niekompatybilności wspomnę jeszcze o zamiennikach baterii LP-E17. Otóż drogą kupna nabyłem ładowarkę dwukanałową firmy "Palo" w komplecie z trzema akumulatorami. O ile w tytule oferty aparaty z serii M są wymieniane, to w opisach niektórych ofert brakuje informacji, że te zamienniki nie wskazują ikony baterii na wyświetlaczach aparatów (a tym samym nie pokazują poziomu naładowania) serii M, ale pokazują ją na aparatach lustrzanych xxxD. Zdarzyło mi się trafić właśnie na taką ofertę bez ostrzeżenia o niekompatybilności, natomiast zakupu dokonałem z oferty korzystniejszej cenowo, gdzie takie ostrzeżenie jest, ale go nie czytałem. Drążąc temat przekonałem się, że takich zamienników LP-E17 niekompatybilnych z serią M jest w ciul, i w tym momencie się zastanawiam, co takiego odwaliła firma Canon, że niby ta sama bateria jest inaczej "odczytywana" przez lustrzanki, niż przez bezlusterkowce, że stwarza to jakiś problem dla producentów niezależnych. Dodatkowo te zamienniki mogą być ładowane tylko przez "niezależne" ładowarki, bo oryginalne ładowarki Canona ich nie widzą, ale te niezależne ładowarki widzą i ładują oryginalne LP-E17 Canona, przy czym, jeśli chodzi o same ładowarki, to Canon mógłby Chińczykom buty czyścić, bo np. ta zakupiona przez mnie "Palo" ma dwa sloty, cyfrowy wyświetlacz stanu naładowania, wejście USB 2A, wyjście 2x 1A (oryginał 0,7A), własny kabel USB owijany wokół obudowy plus dwa wejścia USB (mikro USB i typ C), oraz wyjście USB, dzięki któremu może służyć jako powerbank zasilany bateriami LP-E17, no i działa całkiem fajnie, będąc przy tym małą, lekką i przenośną, bo można ładować przez nią akumulatory z innego powerbanku, a nie tylko z gniazdka sieciowego. Ma to konkretne znaczenie w sytuacji zasilania aparatu tą żałosną bździną, jaką LP-E17 w ogóle jest, chociaż chwalić Boga, że nie dali jakiegoś kapiszona typu CR-2032, albo i po złości LR-44.
Nota bene LP-E17 jest także zasianiem aparatu EOS RP i po komentarzach nabywców zamienników widać, że w nim też ich status jest "stealth":evil:
Kwestie tych niekompatybilności umieszczę również w oddzielnym wątku.