Canon D60- Wiek niewinności
Test w stylu pełnego półprofesjonalizmu. Uprzejmie proszę o wyrozumiałość, bo ja nieśmiały jestem.
Nie powiem że jestem debiutantem. Troszkę już zdjęć postrzelałem. Jako dyrektor kreatywny walnięty o sprzęty, miałem w łapakach dość dużo aparatów naszego, canonowskiego systemu. Włóczyłem się za młodu, tfu, w młodszej części młodości, po komisach i sklepach fotograficznych, które dzisiaj już od dawna nie egzystują i oglądałem różne cuda.(Co robią tu bryczesy Wuja Eugeniusza, skoro ostatni koń na którym jeździł Wuj Eugeniusz zmarł bezpotomnie trzydzieści lat temu?!- cytat) Z gruba obejrzałem prawie wszystkie modele Canonów wyprodukowane po 1987 roku, może z wyjątkiem analogowych jedynek, bo ich w tych komisach nie było. Dość wcześnie, jak na Polskę, dorobiłem się też cyfrówki, zaczynaliśmy od Olympusa E20 i Canona 10D, potem były następne modele EOSów.
Nie spotkałem się jednak nigdy z wcześniejszymi niż 10D cyfrówkami, bo były to niebosiężne luksusy. A przecież pierwszy cyfrowy EOS Canona powstał już w roku 1995. Był to EOS DCS 3 o matrycy zawierającej 1,3 miliona pikseli, potrafiący zrobić aż 189 zdjęć. A potem trzeba było opróżniać wewnętrzny twardy dysk.
Canon Camera Museum | Camera Hall - Interchangeable Lens Cameras
Ale już 6 miesięcy później ukazał się następca EOS DCS 1, miał już przyzwoite 6 milionów pikseli, niestety miało to pewną wadę- na wyjmowanym dysku można było zapisać 53 zdjęcia. A potem trzeba było go opróżnić. Była też druga wada. Aparat kosztował, uwaga podaję: 25.000 brytyjskich funciaków, a każdy z królową Elżbietą na awersie.
Następny sprzęcior z 1998 roku staniał niesamowicie- kosztował zaledwie 11 tysięcy funtów (69.000 zł), miał 2 miliony pikseli, nazywał się EOS D2000 i wyglądał już, jak wypisz wymaluj zwykły Canon 1n z założonym power boosterem. Można nim było zrobić 160 zdjęć. A potem trzeba było itd. Ten model widziałem ci ja raz w życiu na Allegro, znaczy przynajmniej jeden jest w Polsce.
W tym samym roku włożono do tegoż aparatu 6 milionową matrycę i sprzedawano go (zdaje się tylko w Japonii) jako D6000.
Wszystkie powyższe modele powstały w ścisłej współpracy ze świętej pamięci Kodakiem. No i na co ci przyszło Kodaku?
Canon Camera Museum | Camera Hall - Interchangeable Lens Cameras
Następne modele Canon produkował już samotnie. Zdaje się że zabrali się sami za produkcję matryc i nie potrzebowali już Kodaka. Kolejnym cyfrowym aparatem był EOS D30, 3,2 megapikseli. Rok 2000. Z grubsza był to pierwszy najnormalniejszy cyfrowy aparat, całkiem podobny do naszych lustrzanek, zapisujący wreszcie zdjęcia na kartach pamięci Compact Flash, a nawet używający tych samych baterii co o sześć generacji późniejszy EOS 50D. Tylko cena była niezbyt dzisiejsza- kosztował on 12.500 zł, a był zaledwie aparatem dla zaawansowanego amatora, z migawką dającą minimalny czas 1/4000 sekundy.
No i nareszcie w roku 2002 pojawił się EOS D60. Tak jak właśnie pojawił się w moim życiu, w zeszłym tygodniu na Allegro.
Czytać o aparacie w dostępnych źródłach pisanych to coś zupełnie innego niż trzymać go w rękach. Myślałem że żaden aparat mnie już nie zdziwi, ale się myliłem.
UŻYTEK WŁASNY (cytat z dzieciństwa- skądż?)
Od czasów 10D z roku 2003, starałem się być na bieżąco z nowymi modelami. Pamiętam do dziś piękne, pancerne wrażenie jakie sprawiał 10D- chłodny, ciężki metalowy korpus, wydający zamiast suchego trzasku cichutkie mlaśnięcie migawki. Wcielenie solidności, po prostu. Mniej więcej podobnie było w następnych modelach aż do 50D i byłem przekonany że tak było od zawsze.
Pomyłka.
D60 jest owszem a) wielki, b)bardzo ciężki , ale też c) całkowicie plastikowy!
Aparat ma lekko rozdęte rozmiary, jest pierwszym Canonem nieco za dużym do moich rąk, nieco grubaśnym, czego może nie widać na zdjęciach, bo jest też lekko obły.
To co najbardziej przypomina w pierwszym wrażeniu to Canona 620, pierwszego EOS'a w historii. Też był duży, ciężki, plastikowy i trochę inny niż dzisiejsze. Tutaj wrażenia z użytkowania 620-tki: FOTODINOZA: EOS 650- Pradziadek (spóżniony test- tylko dla maniaków)
Na samym wstępie rzucają się w oczy pewne zastanawiające detale:
Aparat, przeznaczony dla zaawansowanego amatora wyposażono w trzypolowy autofokus. Heloł! Drogi Canonie, jest rok 2002!
Przecież od roku 1992 stosowano 5-cio polowy autofokus w półprofesjonalnym modelu EOS 5!
Przecież od 1999 roku stosowano 7-mio polowy autofokus w Canonie 300, przeznaczonym dla amatora!
Ten sam 7 mio czujnikowy system wprowadzono do amatorskiego Canona EOS 300v w roku w którym ujrzał świat nasz trzyczujnikowy D60!
Moja imaginacja podsuwa mi obraz inżyniera z działu elektroniki cyfrowej i matryc, który siedząc w barze po godzinach, na przymusowym socjalizowaniu się z firmą przy piwie ryżowym, mówi do gościa z działu migawek i luster- Toshiro, daj mi coś prostego, coś co nie będzie robić problemów. No i dobrze żeby to nie zabierało za dużo miejsca. Tu dołącza się Asaki z działu marketingu- tak, Toshiro daj mu cokolwiek, ludzie i tak sikną jak zobaczą cyfrówkę z mocowaniem EOS, kupią to, a my wreszcie upłynnimy te stosy migawek z 50e, które leżą w magazynach od czasu jak dyrektor Hayamura przeinwestował i popełnił seppuku.
Inną bardzo zastanawiającą cechą jest BRAK, Paranormalny brak parararararara (cytat) trybu autofokusa zwanego AI Focus gdy używamy zaawansowanych funkcji fotografowania P,Av, Tv lub M. Jest, owszem, na niego miejsce na wyświetlaczu, ale samego trybu wtedy nie ma. Można zmieniać wyłącznie One Shot (ostrzenie pojedyncze na nieruchomy cel) i AI Servo (ostrzenie ciągłe na ruchomy obiekt). Tryb AI Focus pozwalał aparatowi przełączać automatycznie pomiędzy tymi trybami. Była to funkcja dostępna u Canona w dowolnym trybie P,Av,Tv,M od roku 1990! Tutaj takiej możliwości NIE MA. Heloł! Canonie!
Wpakowano mu więc autofokus z jakiegoś starszego modelu, zapewne żeby uprościć projektowanie elektroniki. Z tego samego powodu dano jakiś sprawdzony algorytm do sterowania obiektywami. I tu okazuje się ze D60 jest ostatnią cyfrówką chcącą działać bezproblemowo ze WSZYSTKIMI starymi Sigmami
Znowu heloł! Canonie! Nie pamiętasz, że już od 1995 roku zacząłeś projektować aparaty tak żeby najstarsze obiektywy Sigmy nie mogły z nimi współpracować? Już Canon EOS 50e gryzł się z najstarszymi, metalowymi Sigmami.
A Canon EOS D60 nie!
I dlatego kupiliśmy to muzeum.
To przykład jednej z największych deprecjacji w historii elektroniki. Aparaty cyfrowe. Naszego starego 10D sprzedaliśmy rok temu za 1/10 kwoty zakupu. Ale D60 został teraz kupiony za, uwaga uwaga- za 0,02 swojej pierwotnej ceny. Dwie setne.
Nic dziwnego. Jako nowy kosztował 12.500zł i to było dwanaście lat temu.
Za te 2% pierwotnej wartości otrzymujemy całkiem całkiem normalny aparat, idealnie przyjazny dla każdego, kto strzelał już zdjęcia Canonami- wszystko na swoim miejscu (no może prócz włącznika), menu starego typu, ale takie było we wszystkich cyfrówkach przez trzy następne generacje, aż do 30D. Reszta się zgadza. Ciężki, całkiem solidny, nie sprawiający specjalnych problemów.
Szybkość seryjna 3 klatki na sekundę też jest całkiem porządna- da się zrobić 8 klatek z tą prędkością, potem D60 musi trochę odpocząć i strzela po 1 klatce na sekundę, w międzyczasie opróżniając bufor.
WIEK NIEWINNOŚCI
W niektórych cechach jest wzruszająco wręcz nieporadny. Cyfra to była jednak niezła rewolucja dla projektantów. Oto przykłady- zmiana wartości ISO jest ukryta w menu i nie ma swojego guziczka na obudowie. Dzisiaj nawet najgłupszy kompakt ma taki przycisk, lub opcje na ekranie. Pominięcie go przy projektowaniu mogło się zdarzyć tylko tym, którzy dotąd projektowali tylko aparaty na film, w którym zmiana ISO była czymś nieistotnym.
Na szczęście zorientowali się i wymyślili ratunek- D60 ma programowalny przycisk Set, w środku tylnego kółeczka- i można go zamienić (m. in) w sterowanie czułością, co natychmiast zrobiłem.
Japońscy inżynierowie byli także niezwykle ostrożni w pozwalaniu fotografującemu na własne majstrowanie przy zdjęciach i ustawieniach obrazu. Ustawienia kontrastu, nasycenia i ostrości? No dobra, ale tylko o jeden kroczek do góry lub na dół. Ustawienia jasności monitora? Owszem, są dwa ustawienia- normalne i jasne. Powiększanie zrobionego zdjęcia? Tak tylko 3 krotne. Tylko i nic innego. Języki obsługi? Nooo, dobra- cztery.
W jednym tylko inżynierka od matryc była zgodna z inżynierką od tradycyjnych aparatów, to widać- dajmy dużo funkcji indywidualnych (Custom Functions). To wyszło D60-tce bardzo na dobre- aparat jest bardzo przyjemnie ustawialny jeśli chodzi o funkcjonalność samego fotografowania- ma 15 takich ustawień. Wybranie skoku nastawienia przysłon co 1/2 lub 1/3 stopnia- proszę bardzo, blokada podniesionego lustra – jest, błysk lampy na otwarcie/ zamknięcie migawki- do wyboru.
A tak wygląda ładowarka do akumulatorów dzisiejsza (z lewej) i ta sprzed 15 lat.
CO JEST PONIŻEJ DZISIEJSZYCH STANDARDÓW?
Ekran tylny, wielkości 1,8 cala- widać że zdjęcie zostało zrobione, ale jakie jest, czy ostre, czy nieprześwietlone- nie wiadomo. Dowiesz się w domu. (Tak samo było w 10D)
W tym kontekście zupełnie nieistotnie jest już to że trzeba poczekać ze 2 sekundy zanim zdjęcie się wyświetli na ekraniku. Na ekraniczku. Za to gdy włożymy do D60 kartę od 40D można napotkać taki komunikat:
I już zupełnie nie widać że na zdjęciu jest sfotografowany wąsaty Kurt Scheller.
D60-tka nie jest dla nerwowych. Włącza się w czasie jakichś 3 sekund, w tym czasie Para Młoda pokonuje dystans 4-ch metrów, premier Donald Tusk około 6 metrów, a samochód Formuły 1 jakieś 800 metrów. Jeżeli właśnie w nich celowaliście, to macie przerąbane- zdjęcie życia jest stracone.
Nasz Canon nie jest czułym stworzeniem. Mocne czułości to nie dla niego. Daje niezbyt potężny zakres ISO- od 100 do 1000. Wobec dzisiejszych kryteriów- strasznie mikro. Nie ma co się równać do jakiejkolwiek aktualnej lustrzanki. Ale jak na tamte czasy- całkiem nieźle. Pamiętam używanego przez nas równolatka- Olympusa Camedia E20P- jego maksymalne ISO to było 320. Comedia, normalnie.
JAK TAM Z JAKOŚCIĄ ZDJĘĆ?
Aparat naświetla z tendencją do prześwietlenia o ok. 1,5 działki, lekkie rozregulowanie systemu pomiaru światła po kilkunastu latch użytkowania to rzecz normalna, wg mojego doświadczenia- można go oddać do serwisu, ale można też lecieć na nastawionym niedoświetleniu.
Przy ISO 100 i 200 zdjęcia są gładkie jak pupka niemowlaka, co było bardzo chwalone w czasach powstania aparatu. Na ISO 400 widać już, jak się przyjrzeć drobny szum, pomijalny w zdjęciach ze światłem dziennym, na ISO 800 szum widać w ciemnych partiach zdjęcia, na maksymalnym ISO 1000 szum jest wyraźny, można go porównać do szumu na ISO 1600 w Canonie 40D. Poziom całkiem dobry.
Wycinek w pełnym rozmiarze, otwiera się po kliknięciu:
Widać że nie potrafiono poradzić sobie inżyniersko z szumem na wysokich czułościach- poprzednik (Canon D30) oferował ISO 1600, ale miał o połowę mniej pikseli- tutaj zwiększono pikselaż, ale ograniczono możliwości wyczulenia.
Ma się to też nijak do możliwości lustrzanek pełnoklatkowych, zwłaszcza dzisiejszych.
Wszystko to z powodu jednego powodu. Otóż w swoim Canonie masz posiadaczu procesor, jaki wsadzano zapewne także w drukarki, skanery i telefaksy. A może nawet w co bardziej zaawansowane wiertarki i suszarki do włosów. Był to zwykły, ogólnego zastosowania procesor, tutaj zaprzężony do zaprzęgu obróbki obrazu. Dopiero od następnego modelu EOS 10D zaczęto stosować tzw. DIGIC, czyli procesor przeznaczony stricte do aparatów cyfrowych Canona.
(Swoją drogą jak te firmy ładnie nazywają swoje procesory, normalnie jak na filmach sajens fikszyn. Ale i tak nie dorównają nazwom kolorów dawanych przez przemysł farbiarski, można haiku pisać np.: Tajemnica Gejszy, to Poranne Kakao po Kawie z Przyjacielem (Dulux))
WSPÓŁPRACA Z PEŁNOLETNIMI SIGMAMI
Git! Yes! Działa!
Ale w jednym miejscu nie do końca. Ja już nic z tego nie rozumiem. Kosmos Sigmy i Canona jest (jak u Lema) Łaciaty. Otóż z Sigmą 28/1,8 (test tutaj: FOTODINOZA: Ekscytacja pełnym otworem- czyli Sigma 28/1,8 High-Speed Wide Aspherical i inne stare Sigmy. ) przysłonę można przymknąć, ale aparat błędnie mierzy światło! Dlaczego??????!!!!
Ten model obiektywu, nie jest wcale najstarszy wśród mojej kolekcji, pochodzi z drugiej serii obiektywów Sigmy. Jest za to najjaśniejszy z dostępnych mi Sigm.
I o co tu chodzi?????
Wizja zrobienia habilitacji na współpracy starych Sigm i Canona oddala się. Głębia nie do zbadania.
Trzeba robić zdjęcia w trybie M, ustawiając samemu parametry przesłony i czasu. W innych trybach aparat prześwietla z Sigmą 28/1,8 sromotnie, chyba że światła jest mało i ciemne warunki.
Za to z pozostałymi obiektywami lat 23 i lat 25 wymiata.
O to właśnie chodziło.
Tego byśmy sobie życzyli.
I tego byśmy Wam życzyli, tylko dość trudno kupić taki aparat. Nie sprzedało ich się zbyt dużo.
Jakby kto chciał poczytać ten test z większą ilością zdjęć, to zamieściłem go, lekko przeredagowanego, także tutaj:
FOTODINOZA: Canon D60- Wiek niewinności
Fabrykant
z FOTODINOZA
Źródła: podane w linkach, oraz Jarosław Brzeziński „Canon EOS System”
P.S.
Kto ma ochotę na super wnikliwy test D60 w obcym języku to jest tutaj:
Canon EOS-D60 Review: Digital Photography Review
Kto ma ochotę na porównanie D60 z roku 2002 z aktualnie produkowanym 70D (2013) to zamieszczam krótkie i suche, szokujące (albo i nie) dane:
Rozdzielczość: D60 6,3 Mpx, 70D 20 Mpx
Czułość ISO: D60 100-1000, 70D 100-25600
Punkty autofokusa: D60- 3szt, 70D- 19szt.
Zakres działania AF: D60: +0,5- 18 EV, 70D: -0,5- 18 EV (marny postęp!)
Czujnik pomiaru światła: D60- 35 stref, 70D- 63 strefy
Ekran tylny: D60- 1,8 cala, 114 tys pikseli, 70D 3 calowy,dotykowy, odchylany , 1.040 tys pikseli
Szybkość zdjęć seryjnych: D60- 3klatki/sek, do 8 jpg, 70D- 7klatek/sek do 65 jpg
Języki obsługi menu D60- 4szt., 70D- 25szt.
Massa: D60- 780g na goło (bez baterii podtrzymującej i karty), 70D- 675g bez baterii.
Odp: Canon D60- Wiek niewinności
Uśmiałem się kilka razy. Dzięki, fantastyczny tekst :D.
A jak porównujesz zdjęcia w typowych warunkach w stosunku do np. 40D?
Kolory, kontrast, szczegóły, ostrość?
Odp: Canon D60- Wiek niewinności
Dzięki! Oprócz tendencji do prześwietlania to nie ma wielkiej różnicy. Nie próbowałem jeszcze zbyt wiele wyciągać z ciemnych RAW'ów, być może jeszcze coś napiszę o tym na FOTODINOZA. Na jpgach detali oczywiście ciut mniej, bo mniej pikselków, ale kolory, kontrastowość wydają się niemal identyczne, o ile tylko w świetle dziennym i nie przekraczając 400 ISO. Całkiem normalne i bez zarzutu zdjęcia. Zresztą strzelałem przez parę lat 10D z niemal identyczną matrycą, a sprzedałem go tylko z powodu szumów na wysokiej czułości, reszta była (wg mnie) ok- odbitki 100x70 dawało się robić.
Odp: Canon D60- Wiek niewinności
Ciekawe czy z Sigmą 400/5.6 działa przysłona?
Odp: Canon D60- Wiek niewinności
Kiedy sprzedawalem D60 kupujacy powiedzial ze szuka wlasnie tego body bo problem BF/FF w nim nie wystepuje ale w 10D juz tak. Ciekawe ile w tym prawdy. Biorac jednak pod uwage diametralnie rozny uklad AF (wspolpraca z obiektywami Sigmy) cos moze w tym byc.
Odp: Canon D60- Wiek niewinności
Bardzo przyjemnie się czytało, dzięki za recenzję :D
Odp: Canon D60- Wiek niewinności
Miło mi.
Co do S. 400/5,6 zapraszam do Łodzi. Chętnie sprawdzimy i napiszemy teścik każdej Sigmy, zwłaszcza starej :) .
Co do Front Focusa, to z Sigmą 28/1,8 Aspherical mają go wszystkie moje Canony, za wyjątkiem D60. Coś w tym jest rzeczywiście.
Odp: Canon D60- Wiek niewinności
Po kilku tygodniach użytkowania dodam jeszcze dwie krytyczne uwagi o D60:
- Żre baterie, mniej więcej o 1/3 szybciej niż 40D
- Przepalenia na zdjęciach wyglądają wyraźnie gorzej niż w 40D- tam gdzie w nowszym są jeszcze przejścia tonalne, D60 wypala białą dziurę.
Więcej grzechów na razie nie pamiętam. Jak co się jeszcze urodzi to zamieszczę. Na razie testuję na D60 stare Sigmy- tutaj: FOTODINOZA
Odp: Canon D60- Wiek niewinności
Cytat:
Przecież od roku 1999 stosowano 5-cio polowy autofokus w całkowicie amatorskim modelu EOS 300!
EOS 300 miał już siedmiopolowy AF, taki sam jak 30 czy 300V. Tyle, że miał aktywny punkt wskazywany na wyświetlaczu pod kadrem, nie na matówce.
Odp: Canon D60- Wiek niewinności
Słusznie! Mój błąd, leciałem z pamięci. Na CB nie da się już zedytować, ale zedytuję na blogu. Dzięki!
Odp: Canon D60- Wiek niewinności
Cytat:
Zamieszczone przez
fabrykant
Miło mi.
Co do S. 400/5,6 zapraszam do Łodzi. Chętnie sprawdzimy i napiszemy teścik każdej Sigmy, zwłaszcza starej :) .
Co do Front Focusa, to z Sigmą 28/1,8 Aspherical mają go wszystkie moje Canony, za wyjątkiem D60. Coś w tym jest rzeczywiście.
Niestety nie posiadam ale jakby Ci wpadł w ręce to jestem zainteresowany opinią :).
Cytat:
Zamieszczone przez
fabrykant
Słusznie! Mój błąd, leciałem z pamięci. Na CB nie da się już zedytować, ale zedytuję na blogu. Dzięki!
Poprawiłem - mam nadzieję że jest OK.
Odp: Canon D60- Wiek niewinności
Dzięki! Jak najbardziej ok. Pozdrawiam
Odp: Canon D60- Wiek niewinności
Dalszy koleje życia Canona D60 i przygody z serwisowaniem: FOTODINOZA: Nie dla nas ananas.
Odp: Canon D60- Wiek niewinności
Śledzę wątek z ciekawością. Fajnie ze dzieje się coś dalej. Nie to że chciałbym odkupić D60, nie ;)
Odp: Canon D60- Wiek niewinności
A to bardzo mi miło. Zwłaszcza że wcale nie chcę sprzedać.;)
Odp: Canon D60- Wiek niewinności
Wady i zady D60
Continuum czasoprzestrzenne domaga się ode mnie żeby kontinuować rozpoczęte wątki i dokonywać nowych odkryć tego co zakryte płachtą zapomnienia.
Jedzie się na tym D60 jak na łysym Rosynancie, zwierzu już poznanym i szacownym, pomimo wad. Po strzeleniu kilkuset zdjęć można już podsumować te wady i poklepać po zadzie.
Otóż wady.
D60 to takie bydle, które lubi straszyć. Bierze się go do ręki, włącza, przystawia do oka, a on nic. Co jest? Patrzymy na wyświetlacz a tu „Error 02”. Już nam się przerzedzone włosy podnoszą na głowie ze zgrozy, gdy nagle przypominamy sobie: on w ten sposób mówi że nie włożyliśmy karty. Uff. Wkładamy kartę i wszystko gra. A to drań!
Włącza się, jak wspomniałem w pierwotnym artykule, ze sporą zwłoką, dobre 2 sekundy od przekręcenia hebelka. Z tego też powodu byłoby korzystnie ustawić automatyczne wyłączanie się aparatu w bezruchu na jakiś długi termin- po to by mieć go cały czas gotowego do strzału. Niestety jest to zupełnie sprzeczne z drugim życzeniem- żeby baterie starczały na długi czas.
Prądożerny- zużywa baterię mniej więcej o 40% szybciej niż 30D/ 40D z wyłączonym czyszczeniem matrycy. Już teraz wiem dlaczego w zestawie jest wielka ładowarka na dwie baterie.
Autofokus nie ma tej sprawności jak dzisiejsze aparaty, jeśli chodzi o ciemne warunki światła. W mroku jest wyraźnie słabszy. Obiektywy często jeżdżą po całym zakresie, a i tak donikąd niedojeżdżają.
D60 lubi myśleć. Zamyśla się nad takimi zadaniami jak:
-wyświetlenie zdjęcia (na wyostrzenie trzeba czekać 2-3 sekundy)
-zapisanie serii RAWów. Rawy zapisują się w takim tempie:
raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć siedem, osiem
dziewięć...
dziesięć...
jedenaście...
I teraz na przykład chcemy je obejrzeć. Naciskamy „Play”.
Czekamy...
czekamy...
czekamy...
CZEKAMY (%$#@*$!!!!)
I tak czekamy 40 sekund. Obejrzeć w tym czasie nic nie możemy, NATOMIAST możemy strzelić następne zdjęcia, jak tylko z bufora schodzą kolejne.
Miałem to już w 10D, ale wydaje się że D60 jest jeszcze gorszy. O jakieś 15%.
Dlatego wszystko strzelam w jpg'ach. Wtedy jest normalnie.
Szumy. Szumi dokoła las, oraz D60, o ile zadamy mu czułość wyższą niż 400 ISO. Nie jest to widoczne gdy zdjęcie ma poprawne naświetlenie i niewiele czerni, ale jest gorzej, gdy mamy coś wyciągnąć za pomocą programów do obróbki. Ciężej to idzie niż z nowszych modeli, bo szum wyłazi ze zdjęcia. Porobiłem troszkę prób by się o tym przekonać. Próba wyglądała następująco- zdjęcie sceny dowolnej w RAW, z ustawionym niedoświetleniem o -2 EV. Potem wywołanie RAW-ów w Digital Photo Professional z przesunięciem hebelka o +2EV (pozostałe parametry nie ruszane).
Oto porównanie fragmentów z D60 i 40D:
Podsumowując- wyciąganie z 800 ISO niedoświetlonych partii zdjęcia w 40D, to spacerek z Carlą Bruni w Lasku Bulonskim, wyciąganie niedoświetlonych partii zdjęcia z 800 ISO na D60- to wyrąbywanie drogi wśród Krzyżaków w bitwie pod Grunwaldem. Lub coś w podobie.
Rozpiętość tonalną, ocenianą na oko, ma do 400 ISO dość podobną jak 40D, powyżej- tak jak z szumami- zdjęcia się tonalnie „upraszczają”.
Rozdzielczość 6mpx jest w dzisiejszych czasach śmieszna. Widać oczywiście mniej detali na zdjęciach, niż na współczesnych aparatach, ale z drugiej strony takie 70D kartę 2GB połyka na drugie śniadanie, a na D60 jestem na niej w stanie zrobić całe wakacje. Różnicę zauważę tylko wtedy gdy będę chciał policzyć gołębie na dachu katedry we Fromborku. A jeśli nie wpadnie mi to do głowy, to będę, najprawdopodobniej, równie zadowolony.
Obróbka zdjęć z D60 na moich starożytnych komputerach jest dzięki temu o połowę szybsza niż z 40D i ponad 2x szybsza niż zdjęć z 6D.
Karty pamięci. Po włożeniu karty większej niż 4GB D60 mówi smutno: „Error CF”. Ale jak wspomnieliśmy wyżej- całe wakacje wchodzą na 2GB. Szczerze mówiąc jestem raczej zwolennikiem używania w ogóle nie za dużych kart. Jak coś się spieprzy to nie tak dużo stracimy. Odpukać. W każdym razie jeśli macie tylko 32-wu gigówki, to musicie wyszperać na Allegro jakieś starożytne pamięciowe wypierdki mamuta, żeby używać D60. 4GB to max.
Wyświetlacz jest marny. Ale to żadna nowość. Wyświetlacz jest marny we wszystkich Canonach, aż do bodajże 50D, pomimo że w następnych modelach był większy. I tak nie widać było czy zdjęcie jest ostre. Tutaj też. Norma.
A! No i nie napisałem, że nie da się oczywiście podłączyć do niego obiektywów z bagnetem Canon EF-S, o ile ktoś miałby takie życzenie. Ja nie mam. Do D60 pasują tylko klasyczne EF. Bagnetowi EF-S mówimy- nie! (Chociaż, taka nowinka jak EF-S 10-18? Hmm...)
Muszla oczna. Ona spadywuje.
Więcej grzechów nie pamiętam.
D60 klepię jednak po zadzie z uznaniem. Lubię gościa. Bardzo. Działa drań z KAŻDYM obiektywem (za wyjątkiem wspomnianego EF-S), wiekowymi Sigmami, których używam sporo (ostatnio AF 1000/8 APO- FOTODINOZA: Sigma AF 1000/8 APO -Wypuścić wariata, nich trochę polata. Mam najdłuższego! ). Jego wady po prostu mi nie przeszkadzają, a nawet pozytywnie zmuszają do jakiegokolwiek drobnego wysiłku. W dziennym świetle jest aparatem w praktyce amatorskiej równie dobrym jak nowsze.
Natomiast bezcenne jak Visa Elektron jest, gdy wchodzi się do sklepu fotograficznego, kładzie aparat na ladę, żeby przymierzyć jakiś nowy obiektywik, a sprzedawca unosi brwi w zdziwieniu i usiłuje dyskretnie podejrzeć znaczki. Pomimo że hipsteria jest już passé czuję się wtedy prawie hipsterem. To jest jednak coś- tak się unowocześnić, za sprawą starego aparatu.
P.S. Tenże tekst, z nieco większą ilością zdjęć ilustrujących jest dostępny na blogasku FOTODINOZA
Fabrykant, pełny półprofesjonalista.
Odp: Canon D60- Wiek niewinności
Z tą kartą to spróbuj włożyć dużą (np. 32GB) ale wolną. Ja w 350D nie mogłem korzystać z Sandisc 4GB Extreme III, a zakupiłem Sandisc Ultra 32GB do mojej 7D i postanowiłem ją sprawdzić w 350D i poszło. Działał bez problemu, co mnie miło zaskoczyło.